Wśród moich znajomych sporo jest ludzi spiętych i zestresowanych. Wielu z nich ma ten problem, że choć starają się jakoś odpocząć i rozluźnić po pracy, która jest największym generatorem stresu, zupełnie im to nie wychodzi. Główną przyczynę takiego stanu Wojciech Eichelberger upatruje w tym, że próbujemy się zregenerować bez wcześniejszego odreagowania stresu.
Niedźwiedź w górach – zdrowy stres
Stres to reakcja, która generalnie służy ratowaniu życia. Ciało w stresie, w mgnieniu oka przygotowane jest do walki lub ucieczki. Nasz organizm próbuje ochronić najważniejsze organy w naszym ciele, natychmiast napinając mięśnie brzucha i wypychając powietrze z przepony. To właśnie ten odruch jest przyczyną, przez którą czasami czymś mocno przestraszeni tracimy oddech. Powietrza mogą nabierać wtedy tylko górne przestrzenie naszych płuc.
Kiedy w górach, nagle na szlaku napotkamy niedźwiedzia, reakcja jest natychmiastowa. Reaguje przysadka, nadnercza (włącza się szybkie chłodzenie, zaczynamy się pocić), otrzymujemy zastrzyk adrenaliny, glikogen jest spalany przez mięśnie, w trzustce następuje zwiększona produkcja insuliny, zwiększa się ilość płytek krwi, przez co zwiększa się jej krzepliwość, znieczuleniu ulegają receptory bólu w skórze i mięśniach. Jeśli teraz rzucimy się do ucieczki, to nasze osiągi na setkę mogą być doprawdy imponujące. W czasie tej ucieczki zużyjemy wszystko to, co organizm wyprodukował w związku z sytuacją stresową.
„Stres zdrowy, to stres, który nas mobilizuje i który nie jest przeżywany na siedząco”
Wojciech Eichelberger
Niedźwiedź w pracy – stres niebezpieczny
Jeśli jednak, w pracy dostaniemy maila „od niedźwiedzia”, nasz organizm zareaguje tak samo jak na tego spotkanego w górach. Problem jednak w tym, że my nie rzucimy się wtedy do ucieczki gnając przez biuro. Co najwyżej walniemy pięścią w biurko lub przeklniemy siarczyście. Wszystkie produkty reakcji stresowej nie zostaną spożytkowane i będą zalegać w naszym ciele. Co więcej, eksplozja emocji i energii dodająca nam siły, zamieni się w tej sytuacji, w implozję niszczącą nas od środka. Takich mail lub równie stresujących spotkań, każdy z nas może mieć kilka a nawet kilkanaście w ciągu dnia. Każda taka sytuacja powoduje wyrzut insuliny i dochodzi w naszym organizmie do hiperglikemii. Zaczynamy się czuć ospali i senni. Kiedy w takim stanie docieramy z pracy do domu, jedyne o czym marzymy to, aby zalec na kanapie lub chwilę się zdrzemnąć – i tym sposobem popełniamy największy błąd. W czasie snu lub leżenia na kanapie nadal nie spalamy produktów stresu a organizm pozostaje w stanie gotowości.
Choćby nie wiem jak nam się nie chciało, musimy się ruszyć i spalić „toksyny stresu”. Nie jest ważne, czy będzie to intensywny marsz, spacer, pływanie czy jazda na rowerze. Powinniśmy jednak porządnie dać sobie w kość. Dopiero po takim wysiłku, odpoczynek na kanapie, krótka drzemka czy relaksująca kąpiel mają sens.
Zające reagują tak, że kiedy myśliwy minie je ukryte w krzakach, mają one w swoim ciele tak duże nagromadzenie stresu, że biegają potem wkoło, aby go wybiegać – ucz się od nich!