Oczywiście krytycznych momentów w życiu każdy z nas doświadcza znacznie więcej niż tytułowa czwórka. Natomiast tutaj odnoszę się do czterech typowych kryzysów, które dotknął niemal każdego z nas, bez względu na to w jakiej sytuacji będziemy się znajdować. Są to kryzysy rozwojowe bezpośrednio powiązane z wiekiem.

Kryzys 0 – 2-3 lata
To pierwszy kryzys rozwojowy, ale nie za bardzo jesteśmy jego świadomi i wielu z nas nic z niego nie pamięta, dlatego nazwałem go kryzysem zerowym. Nieświadomym, ale jednak w nas zachodzącym. Wiek 2-3 lat to moment, w którym demonstrujemy naszą niezależność. Pierwszy raz buntujemy się przeciwko dorosłym i ich zasadom. Demonstrujemy też samodzielność np. przy ubieraniu, czy jedzeniu.
Kryzys 1 – 15-18 lat
Kryzys młodzieńczy – to okres poszukiwania własnej drogi, odrzucania autorytetów i negowania systemu wartości rodziców. Często jest to też moment zderzenia idealistycznej, dziecinnej wizji świata z tą rzeczywistą, będącą udziałem dorosłych. Wynikiem tego zderzenia jest zagubienie, chaos emocjonalny, bunt i alienacja. Pojawia się przekonanie, że możemy wszystko, świat stoi dla nas otworem a dorośli są tymi, którzy nas ograniczają i podcinają nam skrzydła.
Kryzys 2 – 25-30 lat
Kryzys ćwierćwiecza – charakteryzuje się uczuciem stresu i niepewności. To wiek, w którym uświadamiamy sobie kim jesteśmy i czego chcemy. Niejednokrotnie jednocześnie stwierdzając, że nasze wcześniejsze wybory życiowe lub zawodowe były błędem, albo jedynie spełnianiem oczekiwań innych. Świadomość, że nasze życie nie jest takie jakbyśmy chcieli bywa przytłaczająca. Do tego wiele osób doświadcza w tym okresie wielu dramatycznych wstrząsów, zmian i rozczarowań, nie mając wypracowanych metod radzenia sobie z tego typu doświadczeniami. Jest to też wiek, w którym jesteśmy bardzo podatni na porównywanie się z innymi. Ich sukcesami, poziomem życia czy możliwościami jakie są dla nich dostępne. Wyidealizowane życie z social mediów, które obserwujemy co dnia, tylko pogłębia naszą frustrację i przeżywanie tego kryzysu.
Kryzys 3 – 35 lat
Kryzys stabilizacji – bardzo zdradziecki. Z jednej strony zaczynamy doświadczać tego do czego cały czas dążyliśmy, stabilizacji w życiu zawodowym i związkowym. Z drugiej strony dochodzi w nas do głosu uczucie przerażenia. Doświadczamy poczucia nijakości życia, zmarnowania życiowych szans i pójścia na zbyt wiele niekorzystnych kompromisów. Boleśnie zauważamy, że wiele rzeczy i aktywności w życiu „musimy” robić, zamiast chcieć je robić. Odczuwamy brak motywacji i nader często stawiamy sobie pytanie „jak żyć?”, a właściwie „po co żyć?”. Kryzys stabilizacji nie jest kryzysem wybuchowym, to kryzys pełzający, który sączy się w nas powoli, ale nieustępliwie. Mówi się, że to też czas pierwszych wizyt u psychoterapeutów, a z mojego doświadczenia dodam też, że i u coachów.
Kryzys 4 – 45-50 lat
Często wiąże się z poczuciem spadku energii i bolesnym uświadomieniem sobie, że bliżej już do końca naszego życia niż do jego początku. U niektórych pojawi się poczucie, że właśnie życie się skończyło i nic ekscytującego nas już w nim nie czeka. Doświadczamy namacalnego, niemal fizycznego upływu czasu, którego do tej pory mieliśmy tak wiele, a teraz stał się on zasobem limitowanym. Jednak właśnie to poczucie, jest zarazem siłą tego kryzysu. Część osób uznaje, że w takim razie nie ma już zgody na jego marnowanie. Decyduje się uciąć nic niewnoszące do ich życia relacje, utrzymywane do tej pory z powodu jakichś tam konwenansów. Niektórzy decydują się na zmianę pracy, ale nie w poszukiwaniu wyższych zarobków, tylko w poszukiwaniu większej satysfakcji z tego co robią. To też czas, w którym zyskujemy większy dystans do wielu spraw i życiowych dram. Wiele osób decyduje się zadbać o swoje zdrowie, zdrowy styl życia i jakościowe relacje. Po prostu moment pierwszego odczucia przemijania, bywa często momentem mobilizacji.
Wraz z wydłużaniem się naszego życia i starzeniem społeczeństwa coraz częściej zaczyna się mówić o kolejnym kryzysie – tym razem 65+.
Jak jest sens kryzysów?
Może się wydawać, że w życiu nie czeka nas nic ciekawego, że to droga od jednego kryzysu do drugiego. Bezsensowne nawigowanie do kolejnej katastrofy, która jest nieunikniona. Tymczasem każdy kryzys to de facto początek nowej drogi. Szansa na zrobienie porządku w naszym życiu, przemeblowanie starych układów i zmianę wydeptanych już ścieżek. Powiem nawet dobitniej, każdy kryzys rozwojowy to warunek niezbędny do tego, żeby w naszym życiu wydarzyło się coś nowego. Pytanie tylko, czy do tego nowego będziemy zawczasu przygotowani i w jakiej kondycji wejdziemy na nową ścieżkę – a to już jest w dużej mierze zależne od nas samych. Zwykło się mówić, że to nasze dzisiejsze nawyki i działania, kształtują naszą przyszłość. Wybieraj więc mądrze!