Nie wiem czy to z powodu większej dostępności słońca, czy też poluzowania covidowych obostrzeń. Jednak wyraźnie coś „drgnęło” w związkach moich klientów i znajomych. Jakby się uwolniła pewne energia kumulowana przez ostatnie miesiące. To często energia zmiany, poszukiwania czegoś nowego. Czasami w związku, a czasami poza nim…
Ostanie miesiące to dla wielu z nas ograniczenie kontaktów towarzyskich i konieczność spędzenia ze sobą większej ilości czasu. Niejednokrotnie na niewielkiej przestrzeni pracowaliśmy razem zdalnie, a potem spędzaliśmy też resztę dnia. To pozwoliło nam się lepiej poprzyglądać sobie wzajemnie i nie zawsze to co widzieliśmy nas cieszyło.
Wiele par przeorganizowało też swoje życie i zwyczaje budując rytmy dnia zupełnie od nowa. Kiedy już się do nich przyzwyczailiśmy i okrzepliśmy w nich, nagle pracodawcy zaczynają oczekiwać naszego powrotu do biura. To często burzy ten wypracowany już nowy porządek.
W tym wszystkim łatwo znaleźć wiele rzeczy i spraw, które chcielibyśmy aby w naszej relacji wyglądały inaczej. Łatwo dostrzegać braki i wymuszone kompromisy, w których nie czujemy się za dobrze. Łatwo narzekać i uznać, że to co kiedyś nas tak mocno łączyło uległo wypaleniu.
Łatwo też ulec wrażeniu, że gdzieś tam czeka na nas piękna i cudowna relacja, które da nam wiele satysfakcji i szczęścia. Odczucie to z pewnością spotęguje powiew świeżości i zauroczenie, w jakie możemy wpaść w nowej relacji. Pozostaje tylko pytanie, czy za parę lat nie poczujemy się w niej tak samo jak teraz w obecnej.
Czego chcę, jak to rozumiem – zamiast czego mi brakuje
Zdecydowanie nie jestem zwolennikiem utrzymywania na siłę tego co już się wypaliło. Bardzo podoba mi się też koncepcja, aby składać sobie przysięgę bycia ze sobą razem, aż do śmierci…, z tym zastrzeżeniem, że do „śmierci relacji”.
Kiedy jednak przychodzi do mnie ktoś i twierdzi, że w swoim związku nie otrzymuje tego co by chciał, nie mówię mu: „Spoko luz, kończ to co masz i szukaj czegoś nowego”. Najpierw pytam czego mu konkretnie brakuje. Tutaj odpowiedzi zazwyczaj nie nastręczają problemów.
Te zaczynają się wtedy, kiedy pytam jak sobie wyobrażasz/rozumiesz poszczególne aspekty związku. Najpierw trzeba sobie bowiem uświadomić czego oczekujemy od związku, zanim zaczniemy określać, jak wiele nam z tego brakuje. Taka świadomość przyda się nam również wtedy, gdy obecnie mamy status singla i dopiero planujemy wejść w jakąś relację.
Te same słowa – różne rozumienie
Kiedy myślimy o relacji z drugą osobą i o tym czego od tej relacji oczekujemy, zazwyczaj wszystko na pozór wydaje się proste i oczywiste. Chcemy: miłości, bliskości, intymności, seksu, bezpieczeństwa, a co niektórzy także niezależności. Problem w tym, że dla każdego z nas, każde z tych słów znaczy często nie dokładnie to samo. Co więcej, potencjalne różnice między dwoma osobami w rozumieniu tego samego słowa mogą być przeogromne.
Bliskość to dla kogoś wspólne siedzenie na kanapie. Ktoś inny za bliskość uzna wspólne przebywanie w tym samym mieszkaniu, nawet kiedy znajdujemy się w innych pokojach. Jeszcze inna osoba w ramach bliskości potrzebuje dotyku – takiego mimo chodem, bez wyraźnego powodu. A dla kogoś innego warunkiem bliskości będzie możliwość spojrzenia w oczy drugiej osobie. Choć wielu tego nie zrozumie, to dla niektórych spanie w jednym łóżku ale pod dwoma osobnym kołdrami, oznacza zerwanie poczucia bliskości.
Bezpieczeństwo to również pojemne pojęcie. Może dotyczyć bezpieczeństwa finansowego jako warunku budowania związku. Choć już tylko ten sam aspekt bezpieczeństwa może być również zupełnie odmiennie interpretowany przez dwie osoby. Bo np. ile konkretnie musisz mieć środków finansowych, aby czuć się bezpiecznie.
Inny aspekt bezpieczeństwa to bezpieczeństwo emocjonalne. Jedni potrzebują go od drugiej osoby całe mnóstwo, inny potrafią wręcz uwiesić się emocjonalnie na partnerze. Są jednak też i takie osoby, które nie potrzebują tego rodzaju zabezpieczenia. Zazwyczaj mówią wtedy, że partner/partnerka zamiast bezpieczeństwa, ma dawać im jednie wsparcie. Dla nich związek to równoprawne partnerstwo, a nie opieka.
Miłość to dopiero pojemny worek pojęciowy, którego nawet nie podejmę się tutaj analizy. Nie dość, że głębokie różnice mogą przebiegać na linii tego jak rozumiemy miłość. To jeszcze dodatkowo, możemy się różnić w oczekiwaniu tego, jak potem ta miłość ma być wyrażana.
- Jak rozumiem i po czym poznaję w związku:
- Miłość
- Bliskość
- Intymność
- Bezpieczeństwo
- Niezależność
- Dobry seks
2. W jaki sposób pragniesz być kochany/kochana?
3. Czego pragniesz doznać w relacji?
4. Czy jeżeli nic się nie zmieni w obecnej relacji to za 20-30 lat będziesz chciał/chciała być dalej razem?
Inspirująca alternatywa
Kiedy znasz swoje oczekiwania, dopiero wtedy możesz o nich rozmawiać z obecnym lub przyszłym partnerem/partnerką. Rozmowa jest bardzo ważna, bo pozwala wprowadzać zmiany i lepiej dopasowywać się do swoich wzajemnych oczekiwań. Bywa i tak, że nasze oczekiwania już od samego początku są tak bardzo rozbieżne, że nie ma sensu podejmować próby budowania czegoś razem.
W swojej pracy, ale i wśród znajomych, spotykam nierzadko osoby, które z niejakim lekceważeniem mówią o sygnałach od partnerów, że czegoś im brakuje w związku. Podchodzą tak do tego, bo druga osoba już nie pierwszy raz o tym wspomina, a mimo to nic się z tego powodu nie wydarza. Wierzą mocno w to, że będzie tak dalej.
Tymczasem wszystko może się zmienić kiedy na horyzoncie pojawi się potencjalna alternatywa. Inna osoba, którą się zauroczą. W tej sytuacji wszystko może się potoczyć w oka mgnieniu i zanim się obejrzą będą sami. Najczęściej twierdząc, że są zaskoczeni całą sytuacją, bo nie było wyraźnych sygnałów… Na pewno nie było?