Każdy z nas napotyka w swoim życiu wyzwania, które wymagają podjęcia decyzji lub dokonania wyboru. Czasami, żadne z możliwych rozstrzygnięć nie jest tym przez nas wymarzonym. Dodatkowo często dokonując jakiegoś wyboru odczuwamy poczucie straty, bo jednocześnie odrzucamy możliwości tkwiące w rozwiązaniu alternatywnym.
Pojawia się wtedy pokusa unikania decyzji. Zwlekamy z nią do tego momentu, aż jedna z możliwości przestanie być już dostępna, albo kiedy to kto inny swoimi decyzjami dokona za nas wyboru. Niby to łatwiejsze, ale zarazem powstaje wewnątrz nas poczucie słabości i nie decyzyjności co nieuchronnie prowadzi do niższego poczucia własnej wartości i pozbawia nas sprawczości we własnym życiu.
Bywa i tak, że podejmiemy decyzję i niby dokonaliśmy wyboru, ale już za parę godzin, albo następnego dnia ponownie rozmyślamy o tym wyzwaniu i związanymi z nim wyborami. Robimy tak, bo nie mamy pewności czy ten dokonany na pewno jest dobry. Efektem takiego postępowania jest zmęczenie, energetyczne wyczerpanie i finalnie – tak jak w powyższym przykładzie – pozostawienie decyzji losowi lub innej osobie.

Dialogi wewnętrzne i unikanie konieczności obrony swojego zdania
To czego często potrzebujemy w takich sytuacjach, to zauważenie i rozpoznanie naszych wewnętrznych dialogów. Tego co i jak sami do siebie mówimy, tego czym torpedujemy swoje decyzje, tego na jakie lęki odpowiada nasz brak wyboru.
Czasami doskonale wiemy, jaką decyzję chcielibyśmy podjąć, ale obawiamy się, że nie będziemy potrafili jej obronić w obliczu pytań innych osób. Więc, aby ułatwić sobie życie wolimy czasami rozwiązania i komunikaty w stylu: „no jakoś tak wyszło, że tak się ułożyło”, „nie mogłam się zdecydować i tak już jakoś zostało”. Niby wygodnie, bo nie musimy konfrontować naszych decyzji z ocenami lub opiniami innych osób. Nie musimy też bronić podjętej decyzji, no bo w sumie nie była nasza – „samo” tak wyszło.
To o czym często jednak zapominamy, to poczucie pewnego niesmaku i zawiedzenia samym sobą, która przychodzi po pewnym czasie. Czasami dopada nas też zazdrość, że inni jednak zdecydowali i wyszło im to na lepsze. Czasami jest nam wewnętrznie wstyd, że imponują nam odważne i decyzyjne osoby, chcielibyśmy być tacy jak one, ale jednak nie jesteśmy.
Moc i sprawczość
Od jakiegoś już czasu praktykuje z uwagą jedną technikę, która mocno mnie wspiera w decyzjach i jak się okazuje ułatwia ich podejmowanie. Jednak to co najważniejsze, bardzo mocno wzmacnia moje poczucie własnej wartości, siły i sprawczości.
Kiedy staje przed jakimś wyborem, mówię sobie w myślach: „podejmuję decyzję (i tu pada decyzja), bo (i tu pojawia się uzasadnienie ważne dla mnie)”. To co jest istotne, to właśnie fakt, że uzasadnienie ma być ważne dla mnie i nie muszę się zastanawiać jakby to ocenili inni. Nie muszę też budować jakiś sztucznych i nieprawdziwych powodów, które spowodują, że te uzasadnienie będzie dobrze wyglądać.
Cała siła tego rozwiązania płynie z tego, że choć uzasadnieniem może być lęk, brak siły, czy energii to fakt, że miałem odwagę podjąć decyzję dodaje mi mimo tego siły i poczucia własnej wartości. Weźmy jakiś przykład: „decyduję, że najbliższy cały weekend spędzę w domu, bo aktywności towarzyskie w trzech ostatnich weekendach za bardzo mnie wyczerpały i muszę się zregenerować.” Dla mnie to jest komunikat siły, pomimo że de facto wynika z jej braku. To podejście ma też tę zaletę, że zaczynamy lepiej siebie obserwować, rozumieć i przestajemy udawać przed samym sobą.
Dodanie uzasadnienia do decyzji, sprawia że już wiemy dlaczego ona taka jest i nie musimy jej ponownie rozważać. W uzasadnieniu można też zastosować jeden dodatkowy wytrych. Przydatny szczególnie w trudnych, albo mało popularnych uzasadnieniach. Oto przykład sytuacji, w której ktoś postanawia pozostać w związku, w którym nie jest szczęśliwy. „Decyduje się zostać w tym związku, bo w tej chwili brakuje mi siły do układania życia na nowo”. Sformułowanie „w tej chwili” pokazuje, że to nie jest decyzja na całe życie. Jak odbuduje swoją energię, to być może zmienię tę decyzję. I znowu, choć mówimy o braku energii, to stajemy się silniejsi siłą naszej decyzji
Na koniec podzielę się doświadczeniem, w którym zupełnie nieświadomie użyłem w wewnętrznym dialogu słowa „decyduje” i było to najsilniejsze użycie tego słowa w moim życiu. Było to ponad 10 lat temu, kiedy po 13 latach związku zostałem sam, bo choroba zabrała mi najważniejszą wtedy dla mnie osobę. Byłem w żałobie, która mocno przeczołgała mnie po dnie, ale pewnego dnia z nieznanych mi powodów zostałem wyrwany ze snu o 5 nad ranem. Siedząc wybudzony w łóżku, pomyślałem mam dość, decyduję że będę dalej żyć i wyciągać z życia jak najwięcej. To była tak, jakby ktoś oblał mnie chłodną orzeźwiającą wodą. Po tej decyzji, wreszcie zapadłem w głęboki relaksujący sen, a obudziłem się z nową energią do życia. Jakby całe moje ciało i cały mój mental usłyszały tę decyzję i zdecydowały się wspierać mnie w jej realizacji.