Często kiedy pracuje z klientami, którzy chcą wprowadzić zmiany w swoim życiu – czy to prywatnym, czy zawodowym – zaczynam od zaznajomienia się z ich obecną sytuacją. Niemniej ważne jednak jest również zorientowanie się w tym, na ile są samoświadomi.
W biegu życia, nierzadko brakuje nam czasu na zatrzymanie się i zastanowienie nad samym sobą. Zmieniamy się więc i rozpoczynamy nowe aktywności lub działania, nie będąc do końca świadomymi, czy są one faktycznie zgodne z nami.
Często kiedy rozmawiam o życiu i przyszłości, zauważam że lubimy pomijać nasze dotychczasowe doświadczenia, przekonania oraz zasoby jakimi dysponujemy. Mówimy tylko „jacy” chcemy być, choć chyba częściej „jak kto” chcemy być lub „jak kto” chcemy się zmienić. Ta sytuacja powoduje, że popełniamy poważny błąd. Wtedy zazwyczaj opowiadam o „drzewie życia”…
Korona drzewa – czyli chcę się tak fajnie rozwinąć
W zmianę nierzadko wchodzimy na pełnym biegu i bez chwili głębszej refleksji. Bywa, że kieruje nami chwilowa ekscytacja, a bywa i tak, że tak po prostu potoczyło się nasze życie.
W pierwszym przypadku, często nie przemyślimy dokładnie konsekwencji danego działania. Nie rozważymy tego, czy skoro podobna zmiana służy innym ludziom, to czy będzie służyć również nam. W drugim przypadku, idziemy na łatwiznę i wybieramy lenistwo. Jest jak jest, więc po co się zastanawiać czy może być inaczej. Jeszcze byśmy się zmęczyli lub doszli do wniosku, że musimy się zaangażować i wziąć odpowiedzialność.
Rozwój odpowiada zielonej koronie drzewa. To ona wzrasta i się rozwija. Może być smukła i wysoka, a może być też płaska, ale za to rozłożysta. Może walczyć o dostęp do światła wybijając się spomiędzy innych drzew, a może też pochłaniać całe światło, tak aby u podnóża drzewa nie miała szansy wzrosnąć konkurencja. Może być wielka i rozrośnięta, albo skupiona i niezbyt duża.
Często odruchowo wybieramy wariant wielki i rozrośnięty. Zapominając, że pień musi go udźwignąć, a korzenie dostarczyć wystarczająco dużo wody i odpowiednio zakotwiczyć całą konstrukcję w ziemi. W lesie można spotkać sporo drzew, które też o tym zapomniały: uschnięte, złamane w połowie lub leżące na boku ze sterczącymi korzeniami, które były płytko zakorzenione w niestabilnej glebie.
Korzenie – to co mnie karmi i daje podstawę
Ziarno nie ma za dużo do powiedzenia odnośnie tego, gdzie i na jaką glebę padnie. Podobnie jest z nami. Wzrastamy w miejscu, środowisku i kulturze w jakich przyszło nam dorastać. To często w początkach naszego życia kształtują się nasze przekonania, wartości, wzorce społeczne (lub antywzorce) oraz poczucie własnej wartości.
Środowisko, czyli nasza gleba – daje nam solidne oparcie i pozwala się dobrze zakorzenić, albo utrudnia rozwój korzeni bądź pozbawia nas stabilności, bo rośniemy na niezbyt zwartym gruncie. To w glebie są też zewnętrzne zasoby, z których korzystamy przy naszym rozwoju. Czasami trafiamy na żyzną i nawodnioną glebę. Bywa i tak, że trafi nam się nieużytek, praktycznie pozbawiony wody i musimy liczyć tylko na deszczówkę.
Doskonałe środowisko za młodu daje świetny potencjał do wzrostu, ale zarazem nie uczy radzenia sobie z wyzwaniami i racjonalnego zarządzania dostępnymi zasobami. Niełatwe środowisko, nie pozwala na intensywny rozwój, ale uczy hartu ducha, umiejętności przetrwania oraz racjonalnego podejścia do zasobów, które są dostępne.
To tu powinniśmy szukać tej głębszej prawdy o nas. To tu możemy zrozumieć czemu jedne sprawy nas fascynują i pociągają, a inne powodują opór. Często reagujemy na to co w nas zakorzenione, nie będąc do końca świadomymi tego wpływu.
Pień – kolekcja doświadczeń i nośnik historii naszego życia.
Pień stanowi nasz kręgosłup, który dźwiga cały ciężar drzewa. Przyglądając się mu możemy zobaczyć historię zapisaną na jego korze. Blizny, rozpęknięcia z których sączy się żywica, a czasami głębokie czarne dziuple.
To w jakim otoczeniu i atmosferze wzrastaliśmy ma też wpływ na to jaką mamy korę. Cienką i gładką niczym strój lekkoatlety, który przywiera do ciała i pozwala szybko się przemieszczać. Czy też grubą i pełną bruzd niczym ciężka zbroja, która chroni nas przed tym co na zewnątrz.
Zostaje jeszcze „żywe drzewo” wewnątrz pnia. To na ile jest ono zwarte wpływa na wytrzymałość drzewa, ale jednocześnie ogranicza jego elastyczność. Jedna ze skandynawskich firm meblowych chwali się, że jej meble są bardzo wytrzymałe. Powstają bowiem z drzew, które rosną w zimnym klimacie. Przez to ich wzrost jest wolniejszy, a w drewnie nie tworzą się puste przestrzenie wypełnione powietrzem. Drewno tych samych drzew rosnących w Afryce niby jest takie samo, ale tam wzrost jest bardzo szybki a drewno już nie tak zwarte i wytrzymałe.
To często pień decyduje jak intensywnie możemy się rozwijać. Ponieważ to w nim drzemie odporność na stres, na dyskomfort i wyzwania, ale również na różnego rodzaju fizyczne przeciążenia.
Spójrz na drzewo – czyli najpierw świadomość, potem zmiana
Drzewo to uproszczona metafora nas samych i naszego życia. Kiedy pracuje z klientami koncentrujemy się nie tylko na samym drzewie, ale i na jego otoczeniu. Na tym co je wzmacnia i co je osłabia. Na tym jaka jest kondycja drzewa na ten moment, bo czasami jeśli nie jest najlepsza, zaburza jasność widzenia i podkopuje wiarę w siebie.
Sam proces odkrywania samego siebie. Definiowania swoich 3 najważniejszych wartości. Tego co dla nas oznaczają sformułowania: szczęście, sukces, spełnienie czy wartościowy człowiek dla wielu moich klientów jest fascynującą przygodą. Jednak nie o samą przygodę tu chodzi.
Dopiero po takiej pracy zaczynam z klientem pracować nad zmianą i rozwojem. Gdyż jego duża samoświadomość daje gwarancję, że zmiana ta będzie świadoma. Że nie będzie to krok na oślep w nieznane i nieprzemyślne.