Jednym ze standardowych działań w czasie spotkań coachingowych, kiedy pracujemy wspólnie z kimś nad jego celem, jest określenie tego kto będzie wspierał mojego klienta w tych działaniach a kto będzie je utrudniał. Często kiedy mamy jakiś plan działania bierzemy pod uwagę obiektywne i merytoryczne trudności, które nas czekają ze strony danego zadania oraz badamy czy mamy wystarczająco siły, wiedzy i wiary w siebie, aby się go podjąć. Umyka nam jednak fakt, że wszystko co robimy nie dzieje się w społecznej próżni. Nasze działania i zachowania przekładają się na relacje z naszymi bliskimi i znajomymi a ich działania i reakcje wpływają również na nas.
Świetnym poligonem do odczucia tych zależności jest podjęcie decyzji, że nie pijemy alkoholu. Bez względu na fakt, czy nasza decyzja jest wynikiem stanu naszego zdrowia, czy też wynika jedynie z naszej decyzji o zdrowym odżywianiu zostaniemy poddani presji otoczenia. Po pierwsze, mało kto przyjmie naszą decyzję jako efekt naszego wolnego wyboru, do którego mamy prawo – w większości sytuacji będziemy zmuszeni tłumaczyć się z powodu tej decyzji. Po drugie, ileś tam osób będzie rozczarowanych i zawiedzionych, że nie poimprezuje z nami na całego – spodziewajmy się, że obarczą nas odpowiedzialnością za ich nie do końca udaną zabawę. Możemy też usłyszeć, że takim co na imprezach nie piją się nie ufa, bo pewnie mają coś do ukrycia i obawiają się, iż po alkoholu się wychlapią. Wreszcie, my sami uczestnicząc w imprezie, na której wszyscy oprócz nas będą wstawieni i nad wyraz rozbawieni możemy poczuć się nieswojo.
Podobnie będzie, jak zdecydujemy się zrezygnować z bezpiecznej pracy na etacie w imię realizacji swoich marzeń lub zainteresowań jako właściciele własnej firmy lub w ramach umowy zlecenia w jakimś nowo powstałym start-up’ie. Niewiele mniej emocji u innych pewnie wywołała również nasza decyzja, że chcemy spróbować życia gdzieś poza granicami naszego kraju. W obu tych sytuacjach pewnie będą tacy, którzy nam pogratulują i będą w pozytywny sposób zazdrościć odwagi, ale trafimy również i na innych, którzy będą przerażeni naszą decyzją (rodzina). Zasypią nas pytaniami: czy jesteśmy pewni, że sobie poradzimy lub zaczną wręcz lamentować w niebogłosy. Nie możemy też wykluczyć, że się na nas obrażą lub zaczną wymieniać znajomych, którzy mieli podobny pomysł i im nie wyszło co ma stanowić wyraźny przekaz, że już „jesteśmy zgubieni”.
Jeżeli nie będziemy przygotowani na powyższe sytuacje, to w najlepszym razie całość może się zakończyć wzajemnymi pretensjami i odebrać nam trochę motywacji do tego co chcemy robić. W innym przypadku karczemna awantura, kłótnie i zerwanie wszelkich relacji mogą być czymś czego nie zdołamy uniknąć. Natomiast jeśli nie jesteśmy silni psychicznie i wystarczająco niezależni zrezygnujemy z naszego pomysłu, niejednokrotnie potem do końca życia żałując tej decyzji.
Z tego powodu tak istotne jest, przy planowaniu realizacji jakiegoś celu, określenie zawczasu do kogo możemy się zgłosić po wsparcie lub dobre słowo, kiedy trafimy w naszym projekcie na jakieś trudności i na chwilę zgubimy energię lub wiarę w siebie. Jeszcze ważniejsze wydaje się jednak przewidzenie, kto z ważnych dla nas osób podejmie się dywersji naszych działań, dlaczego będzie to robił i jak możemy się przed tym bronić. Przy czym pytanie „dlaczego” jest kluczem do całej sprawy. Zastanówmy się bowiem, czy nasi bliscy i znajomi faktycznie chcą działać przeciwko nam… Przewrotnie, najczęściej ich reakcja wynika z troski o nas i chęci „uratowania” nas przed popadnięciem w kłopoty. To, że ta troska może wynikać tak naprawdę z ich wewnętrznych obaw lub złych doświadczeń z przeszłości, które teraz próbują przenieść na nas to inna sprawa. Często, kiedy zrozumiemy prawdziwy powód czyjegoś postępowania, znajdziemy również sposób, aby docenić jego troskę o nas jednocześnie nie rezygnując z naszego celu. Co więcej, niejednokrotnie będziemy potrafili też temu komuś pokazać, jak może nas wspierać i pomagać nam w ramach tej samej troski, która wcześniej pchnęła go do dywersji naszych działań .
Czy to o czym piszę jest proste do zrobienia – nie zawsze. Jak to zwykle bywa, najtrudniej jest za pierwszym razem. Jednak wspólna praca z coachem, przemyślenie i przedyskutowanie powodów działań innych osób, a także przećwiczenie reakcji na słowa, których obawiamy się usłyszeć są świetnym przygotowaniem do tego co nieuniknione. Dzięki temu szansa na zrealizowanie naszego celu istotnie wzrasta.