Zwykliśmy nieustająco porównywać się z innymi, starając się określić swoją wartość i atrakcyjność na tle pozostałych. Choć bez problemu znajdziemy i tych mniej, i tych bardziej atrakcyjnych. Dziwnym trafem zawsze koncentrujemy się na tych drugich, ochoczo dokładając sobie kompleksów i połajanek. Przy czym zapominamy zazwyczaj, że to jest nasze (i tylko nasze) wyobrażenie atrakcyjności, a ktoś inny może cenić w nas właśnie to, czego my w sobie nie zauważamy.
Nie wspomnę już ile razy usłyszałem od swoich klientek i klientów słowa „Wiem, że powinnam/powinienem być inna/inny”. Zawsze wtedy zadaję dwa pytania „Z jakiego powodu?” i „Kto tak twierdzi”. Lubię też wtedy przytaczać opowiadanie Jorge Bucai o frezji, które idzie mniej więcej tak:
Pewnego razu król przyszedł do ogrodu i odkrył, że jego drzewa, krzewy i kwiaty umierają. Dąb wyjaśnił, że umiera, ponieważ nie może być tak wysoki jak Sosna. Król chciał porozmawiać z Sosną, ale zobaczył, że zgięła się i poczerniała. Dramatem Sosny było to, że nie może wydać tak pięknych winogron jak Winorośl. Winorośl zaś ginęła na myśl o tym, że nie jest w stanie kwitnąć i pachnieć jak Róża. Tymczasem Róża zalewała się łzami, ponieważ nie mogła być tak silna i mocna jak Dąb.
Król odnalazł tylko jedyny kwiat – Frezję, która kwitła, pachniała i emanowała pięknem, jak nigdy dotąd.
– Jak to robisz? – zapytał król, – rośniesz pośród tego więdnącego i mrocznego ogrodu, a jesteś taka piękna i zdrowa?
– Nie wiem, – odparła Frezja. – Być może, zawsze myślałam, że sadząc mnie, chciałeś mieć Frezję. Gdybyś chciał mieć w ogrodzie jeszcze jedną Sosnę lub Różę, to posadziłbyś je. Powiedziałam więc sobie, że postaram się być najlepszą Frezją, na jaką mnie stać.
Bądźcie zatem jak Frezja – najlepszą wersją siebie!