Moja przyjaciółka twierdzi, że faceci często mówią wszystko o sobie już na pierwszej randce. To jedynie kobiety nie chcą słyszeć tego co dla nich niewygodne. Moje doświadczenia pokazują, że ta reguła nie dotyczy tylko kobiet i pierwszych randek.
Ulegają jej przedsiębiorcy wdrażający nowe metodologie lub rozwiązania, jak również osoby poszukujące nowej pracy. Po prostu tak bardzo chcemy już coś zmienić lub zakończyć jakąś ciągnącą się sytuację, że bezpodstawnie a czasami nawet wbrew faktom idealizujemy wybierane rozwiązanie.
Na skróty – ma być szybko i łatwo
Te skróty są o tyle zaskakujące, że to nie ktoś inny wprowadza nas w błąd, tylko my sami poprzez selektywną percepcję, z tego co ktoś mówi wyciągamy tylko interesujące nas fragmenty i zaczynamy sobie z nich w wyobraźni tworzyć „magiczne rozwiązania”.
Przykładowo jeden z moich klientów przedsiębiorców, z którym pracujemy nad poukładaniem jego firmy zaczął naciskać, abyśmy zajęli się tematem wartości w organizacji. Posłuchał podcastu, w którym ktoś mówił, że jak mamy je dobrze poukładane to ludzie w firmie sami dbają o to, aby wszystko odpowiednio działało i miało wysoką jakość. Moja odpowiedź była taka, że to nie jest etap na wprowadzanie wartości, bo to będzie za szybko. Klient jednak chciał, abym odsłuchał ten podcast. Odsłuchałem i to był drugi odcinek pewnych porad dla przedsiębiorców. Kobieta, która w nim o tych wartościach mówiła, co najmniej trzy razy zaznaczyła „zanim zaczniesz wdrażać wartości koniecznie zacznij od tego o czym mówimy w pierwszej części”. A co było w pierwszej części? Ano to, że podstawą wszelkiego działania jest dokładne rozpisanie zakresu obowiązków i odpowiedzialności w firmie a następnie ich wdrożenie oraz ustalenie celu działania firmy. Te działania nie był tak „seksowne” jak wymyślanie wartości i dodatkowo wymagały sporo pracy i wysiłku. Wiązały się też z pracą z ludźmi w tej firmie zatrudnionymi i zmianą ich postrzegania swojej roli w organizacji. Więc co zrobiły mój klient z tymi niewygodnymi działaniami? „Przeoczył” konieczność ich wdrożenia i wymyślił sobie magiczny sposób zgodnie, z którymi wartości firmowe mają mu magicznie poukładać firmę.
Jest to idealny przykład na to, jak ktoś w porę niewyhamowany w swoich zapędach, wdraża w swojej organizacji jakieś częściowe i tylko wygodne działania wyrwane z jakiejś metodologii. Kiedy jednak tak przeprowadzone zmiany nie przynoszą efektów, oskarża metodologię o to, że jest ona do niczego.
Niech się dzieje co chce, byle już się zadziało
Niecierpliwość to kolejny istotny element układanki w przypadku niedorzecznych decyzji. Czasami jakaś sytuacja na tyle nas mierzi, irytuje i wkurza, że zamiast trzymać się pewnych założeń dotyczących tego na co chcemy ją zamienić, zaczynamy je odpuszczać i bierzemy obojętnie co nam się trafi. Co więcej jesteśmy na tyle kreatywni, że wymyślamy sobie wyimaginowane scenariusze jak pomimo mocno nieidealnego rozwiązania, nasze życie idealnie się ułoży.
Do dzisiaj wspominam jednego dalekiego znajomego, który znudzony swoją pracą wpadł na „genialny” pomysł, że zostanie przedstawicielem handlowym. Miał artystyczną duszę, dość rozbudowane ego i parcie na szkło. Kiedy zapytałem go skąd wybór takiej profesji, opowiedział mi z entuzjazmem jak wspaniale miałby w takiej pracy. Miałby służbowy samochód, mógłby sobie jeździć i śpiewać piosenki. Kiedy świeciłoby słońce, zatrzymywałby swoje służbowe auto na jakiejś pięknej łące i opalałby się na jego masce.
Cóż, muszę przyznać, że ta wizja szokuje mnie do dziś. Tym mocniej im lepiej poznałem prace przedstawicieli handlowych. Zasypanych koniecznością tworzenia mnóstwa raportów z wizyt u klientów, starających się wyżyłować jak największe sprzedaże, aby zrealizować narzucone na nich plany sprzedażowe. Co zaś do parkowanie samochodów w ciągu dnia pracy na kwiecistych łąkach, to zamontowane w autach GPS’y, kiedy stoją one za długo w jakimś miejscu potrafią wysłać alarmowego SMS’a do szefa takiego przedstawiciela. Zatem z wylegiwania na masce samochodu nici.
Powyższy przykład na pewno należy do tych ekstremalnych, ale dopiero co jednemu z moich klientów pomogłem dostrzec wyimaginowany wizerunek pracy w zawodzie jaki rozważał. Ważną informacją w tym kontekście jest to, że mój klient obecnie pracuje i jedną z rzeczy, która go bardzo mocno męczy i irytuje są częste kontakty z klientami. Znalazł więc sobie „idealny” zawód na dalszą ścieżkę zawodową jest nim… pośrednik nieruchomości. Czemu chciał go wybrać? Bo na Instagramie zobaczył jakie fajne życie mają tacy pośrednicy m.in. ciągle chodzą po wypasionych i super urządzonych willach lub apartamentach.
Żeby oddać sprawiedliwość, ja sam mam w swojej ścieżce zawodowej epizod męczenia się na jednym stanowisku. Męczenie wzięło się stąd, że też miałem pewne idylliczne wyobrażenie charakteru tej pracy, mocno odbiegające od rzeczywistości. Po prostu w opisach zakresu zadań na takich stanowiskach, „nie zauważyłem” tego czego nie chciałem robić 😉. Dziś bogatszy o te doświadczenie pomagam moim klientom nie popełniać takich błędów.
Co zaś do Pań i pierwszych randek. Zawsze zadziwia mnie jak wiele z nich oczekuje wykształconego rycerza na białym rumaku, a jak wiele z nich wybiera potem giermka na kłapouchym osiołku z odpadającym ogonem. Jednak niemal zawsze wtedy z tryumfem ogłaszają „ja go jeszcze zmienię…”