W rozwoju osobistym ludzie są często zachwyceni różnego rodzaju technikami, które pozwalają im robić więcej, działać efektywniej, być bardziej zdeterminowanymi w działaniu lub odpornymi na stres. Zachwyt płynie z samego wykorzystywania narzędzia, ale już gorzej jest ze świadomością celu jego używania.
Czemu chcę robić więcej lub efektywniej – co zrobię z odzyskanym czasem? Czemu pracuję nad determinacją w jakimś działaniu, zamiast zamienić te działanie na takie, które samo mnie pociąga. Czemu chcę się ciągle uodparniać na stres, przecież jeżeli stanę się w tej odporności doskonały to wszyscy będą na mnie zrzucać jeszcze bardziej stresujące zadania, no bo przecież doskonale sobie z nimi radzę.
Czasami mam wrażenie, że po prostu łatwiej nam jest się uczyć tych nowych technik czy metod, niż zatrzymać się i przyjrzeć samemu sobie. Ciągła walka z przeciwnościami i dopadające nas zmęczenie pozwalają uniknąć niełatwych i często niewygodnych pytań o to kim jestem i po co tu jestem na tym świecie.

Po co kopać dół?
Jedna z moich klientek opowiedziała mi ostatnio o rysunku, który gdzieś zobaczyła. Pokazywał on człowieka, który zauważył dwa pionowe i lekko nachylone grubsze „patyki” wystające z ziemi. Miał ochotę zobaczyć co to jest i chciał je wyciągnąć, ale nie dał rady.
Wziął więc łopatę i zaczął kopać dół, aby odkryć czym one są lub częścią czego są. Kiedy zaczął kopać okazało się, że te dwa „patyki” mają co jakiś czas poprzeczny drążek je łączący. Kopał mozolnie dalej, czasami natrafiając w ziemi na jakieś przeszkody lub kamienie, które musiał usunąć – ale był wytrwały.
Kiedy w końcu odkrył cały przedmiot okazało się, że była to drabina zakopana w ziemi, dzięki której mógł następnie z tego głębokiego dołu wyjść na powierzchnię. Pytanie jednak, czy wychodząc z tego dołu był tym samym człowiekiem, który zaczął go kopać?
Metafora odkrywania siebie
Ten obrazek jest piękną metaforą odkrywania siebie. Kiedy jesteśmy nieświadomi samych siebie zauważamy tylko te dwa „patyki” wystające z ziemi. Ciekawią i irytują. Pewnie też wiele razy, kiedy gdzieś lub za czymś pędziliśmy przez nieuwagę potknęliśmy się o nie albo przewróciliśmy. Nawet do końca nie zdając sobie sprawy, że było to często właśnie wtedy kiedy działaliśmy niezgodnie ze sobą lub nawet przeciw sobie.
Po co więc kopać ten dół, co on nam da?
Już samo kopanie wzmocni nasze mięśnie, zarówno te fizyczne i jak i mentalne. Nauczy nas radzić sobie z przeszkodami, bo pewnie na jakieś natrafimy. Usuwając ciężkie kamienie, które choć ulokowane w ziemi to przygniatają i obciążają naszą drabinę, odciążamy ją i zapewniamy jej dłuższe przetrwanie. Musimy być także świadomi, że odkopywanie to proces, a nie jedno machnięcie łopatą. Nie da się tutaj też użyć ciężkie sprzętu, bo np. koparka pewnie łatwo i szybko wykopie dół, ale połamie też drabinę.
Ta drabina to nasze prawdziwe ja, to to kim jesteśmy. Zbudowana przez lata naszego życia i naszych doświadczeń. Czym dłuższe nasze życie tym dłuższa drabina, i głębszy dół konieczny do wykopania. Ziemia wokół niej to różnego rodzaju wzorce kulturowe, wbite nam do głów zasady i przekonania. Programy i oczekiwania wciśnięte nam w ramach edukacji szkolnej albo procesu wychowania. Kamienie, które musimy odkopać i czasami raniąc sobie ręce wyciągnąć z dołu to często obciążające nas nieprzepracowane bolesne zdarzenia lub doświadczenia z przeszłości. To dlatego tak często nie lubimy odkrywać siebie, bo nie wiemy co w tym dole znajdziemy, bo obawiamy się, że coś nieprzyjemnego trzeba będzie odgrzebać. Często także boimy się tego, że odsłonięcie drabiny pokaże nam innych nas, niż chcielibyśmy siebie widzieć. Np. menedżer na eksponowanym stanowisku, który ocenia innych i wydaje im polecenia, może się okazać wewnętrznie niedojrzałym i przestraszonym chłopcem, który swoją siłę buduje jedynie na etykietkach zajmowanych stanowisk.
Kiedy już poznamy i ogarniemy swój dół oraz zaufamy swojej drabinie, po której wespniemy się z powrotem na powierzchnię, okaże się, że wracamy na nią już zupełnie inni. Po pierwsze silniejsi, po drugie lżejsi o te trudności z przeszłości, które cały czas dźwigaliśmy. Również nasze prawdziwe ja będzie potrafiło się lepiej manifestować uwolnione ze sztywnych zasad i przekonań, które tak de facto nie były nasze.
Wreszcie kwestia najważniejsza dla własnego rozwoju. Zrozumienie, że za każdym razem kiedy w życiu powinie nam się noga, upadniemy lub wpadniemy w jakiś życiowy dół mamy swoją drabinę (siebie), po której możemy wspiąć się z powrotem na powierzchnię.