Zwykło się mówić, że dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki. Jednak większość ludzi używa tego stwierdzenia błędnie, jako wyjaśnienia tego, że nie chcą czegoś robić drugi raz. Tymczasem autorowi tych słów, Heraklitowi z Efezu chodziło o to, że nawet jak coś robisz drugi raz, to nie będzie to takie samo jak za pierwszym razem. To nic, że wchodzisz drugi raz do tej same rzeki, ale woda w niej nieustannie płynie i nie jest już tą samą wodą co za pierwszym razem.
Ja dodam więcej. Po pierwszym wyjściu z rzeki ty też zdobywasz nowe doświadczenia i przez to się zmieniasz. Kiedy więc do niej ponownie wchodzisz nie tylko woda w niej jest inna, ale i ty jesteś też już kimś innym. Zderzenie tych dwóch faktów, może dać bardzo pozytywne efekty np. w obszarze kariery zawodowej.

4 ścieżki + jedna
Jak twierdzi Rick Jarow autor książki Antykariera, każdy z nas może wybrać jedną z dróg rozwoju:
„Pierwsza to samozatrudnienie, założenie własnego biznesu. To nie jest droga dla każdego. Druga to poszukiwanie ludzi i organizacji myślących podobnie jak ty, z którymi ci po drodze, z którymi chciałbyś pracować. Trzecia droga to studiowanie medycyny czy prawa, uzyskiwanie kwalifikacji – ale z własnym poczuciem misji. Tak aby zmienić otoczenie, zanim otoczenie zmieni ciebie. Czwarta droga to nie pracować. Po prostu w pewnym momencie życia przychodzi czas na zatrzymanie się, na inkubację, na podróże.”
Jest jeszcze droga piąta, choć nie nazwałbym jej drogą rozwoju. To droga pieniądza. Pracujemy u tego kto płaci, albo w ogóle (czyli chciał nas zatrudnić), albo odpowiednio dużo. Ludzie z którymi pracujemy, czy też kultura organizacyjna schodzą wtedy na plan dalszy. Choć jeśli nie są do nas dopasowane, wcześniej czy później zaczną uwierać.
Nierzadko, kiedy dokonujemy wyboru zapominamy, że to nie jest wybór na całe życie. Z czasem możemy eksperymentować z każdą z dróg i tym, jak się na niej odnajdujemy. Dzięki temu niektóre z nich ewidentnie wykluczymy, inne uznamy za dopuszczalne i być może odnajdziemy tą jedną jedyną, na której czujemy się naprawdę dobrze.
Czasami może się okazać, że ta najlepsza jest jedną z tych, na której wcześniej byliśmy. Powstają wtedy pytania:
- jak najlepiej na nią wrócić?
- jak ocenią to inni?
- czy nie zostanie to odczytane jako moja porażka?
Jak wrócić?
W pierwszej kolejności świadomie tzn. nie uciekając od czegoś, a do czegoś dążąc. Z szerokim bagażem doświadczeń wiemy już czego możemy się spodziewać na danej drodze i jaką cenę przyjdzie nam zapłacić za jej wybór. Znamy już też dobrze cenę innych dróg i teraz możemy dokonać ich świadomego porównania.
Odważnie i cierpliwie, ze zdefiniowanym zakresem oczekiwań. Skoro już kiedyś podążaliśmy daną drogą warto wrócić na nią mądrzej niż wcześniej. Aby to zrobić należy m.in. zadać sobie pytania:
- Jakie zarobki mnie interesują – w tym jakie jest minimum?
- Jakiego rodzaju pracy szukam i co ona ma wnieść do mojego rozwoju zawodowego?
A następnie konsekwentnie trzymać się swoich odpowiedzi i szukać do momentu, aż znajdziemy to czego szukamy. Skoro wracamy, możemy pokusić się o małą nutkę „bezczelności”. Nie idziemy tam gdzie nas chcą, to musi być jeszcze miejsce i praca, której my również chcemy.
Jak Cię ocenią?
Jak to w życiu bywa – różnie. Część negatywnie, bo się poddałeś. Części będzie to zupełnie obojętne, a jeszcze inni mogą potraktować Twoje zachowanie jako inspirację do własnych działań. Wniosek zatem z tego taki, że powinieneś mieć spory dystans do tej kwestii i się nią zbytnio nie przejmować.
To co może Ci pomóc, to wspomniana wyżej świadomość jakiej pracy szukasz i co chcesz dzięki temu wyborowi uzyskać. Przy takiej Twojej świadomości, inni będą mogli potraktować to działanie jako strategicznie przemyślane. Jednak nie czarujmy się. Wielu nawet nie zapyta, a i tak będzie miało swoją interpretację zdarzeń.
Porażka, a może jednak sukces?
Pewnie będą tacy, którzy uznają powrót na wcześniejszą ścieżkę za ewidentny dowód porażki. Najczęściej to będą jednak Ci, którym nie starczyło odwagi na eksperymenty. Cały czas pełni obaw, kurczowo trzymają się dokonanego kiedyś wyboru. Skoro ty wracasz, to oni będą mogli żyć w iluzji poczucia lepszości, bo jednak „wyszło na ich” – nie warto było eksperymentować.
To właśnie oni najczęściej błędnie interpretują słowa Heraklita z Efezu myśląc, że nie robi się dwa razy tego samego. Nie są bowiem w stanie mentalnie ogarnąć tego, że kiedy wracasz na poprzednią ścieżkę, możesz wrócić na nią mądrzejszy i bardziej pewny siebie. Masz bowiem większy wachlarz doświadczeń i jesteś świadomy tego, że poradzisz sobie również na innej ścieżce zawodowej. Ponadto nie wybierasz jej ze strachu przed nieznanym, ale z pewności, że jest najbardziej dopasowana do Ciebie.
Ten artykuł jest pokłosiem wielu moich spotkań z klientami coachingowymi. Jest też wynikiem moich osobistych doświadczeń. Dzięki tym ostatnim wykonałem swoistą pętlę po ścieżkach rozwoju zawodowego i dziś, wiedząc co mi psuje a co nie, dokonuję bardzo świadomych wyborów.
W ich efekcie wybrałem wariant łamany. Pracę w dużej firmie, ale nie typowej korporacji, którą łączę z własną działalnością coachingową po godzinach. Wybrałem pracę na etacie, która pozwala mi na synergiczny rozwój portfela moich umiejętności i daje poczucie bezpieczeństwa. Coaching natomiast pozostaje moją pasją, której nie zabija ciągła pogoń za kolejnymi klientami i w efekcie obniżanie jakości moich usług lub wysokości cen.
Co zyskał mój pracodawca? Dobrego i doświadczonego pracownika, który wybrał go świadomie i dostrzega wartość pracy jaką wykonuje. Co więcej, czuje się doskonale w jego kulturze organizacyjnej.