Prawie każdy słyszał o „strefie komfortu”, w której jest miło, słodko i bezpiecznie, ale zarazem bywa nudno i rutynowo. Są nawet tacy, którzy mówią, że „Strefa Komfortu to jedno z najpiękniejszych miejsc w życiu, problem tylko w tym, że nic nowego w niej nie wyrośnie.”. Praktycznie wszyscy zachęcają nas też do jej opuszczenia, bo poza nią ma być lepiej, ciekawiej, dynamiczniej i niemal magicznie. Tam też, ma toczyć się to prawdziwe życie.
Sam wielokrotnie przekraczałem granice własnej strefy komfortu i robiło to także wielu moich klientów. Bazując na tych doświadczeniach śmiało mogę powiedzieć, że warto podjąć ten wysiłek i posmakować nieznanego, bo tylko tak rozwijamy swoje skrzydła i zaczynamy pełniej korzystać z potencjału naszych możliwości.
Ukryta strefa
Jestem coachem, niejednokrotnie motywuję ludzi do działania i wspieram ich w osiągnięciu założonych celów. Daleko mi jednak do krzykliwych mówców motywacyjnych, którzy pompują swoich słuchaczy sporą dawką pozytywnej energii i kiedy są na tym energetycznym haju krzyczą do nich: „Skacz poza strefę komfortu – możesz wszystko!”. Nie robię tego, bo wiem że w tym nadmuchanym energią skoku mocno się pokiereszują, a do tego po takim energetycznym haju w ciągu kilku dni zabraknie im energii do działania. Zabraknie, bo nie była ich. Pochodziła od mówcy motywacyjnego i nakręconej przez niego grupy uczestników spotkania. To co jednak będzie najbardziej niekomfortowe w tej sytuacji to „strefa paniki” w która wpadną, a o której istnieniu nikt ich nie uprzedzał.
Oczywiście, są tacy co przebiją się przez nią na pełnej prędkości i pofruną wprost do miejsca spełnienia marzeń. Tych będzie jednak niezbyt wielu. Większość utknie na chwilę w strefie paniki i będzie musiała się zmierzyć ze swoim lękiem, rozterkami co do właściwości podjętej decyzji oraz trudnościami, które przewrotny los wykorzysta jako ostateczny test ich wiary w życie poza strefą komfortu. Część z nich go nie przejdzie i posłusznie wróci do miłej i przytulnej strefy dotychczasowego komfortu.
Wzmacniająca świadomość nieuchronnego
Z rozwojem i wprowadzaniem zmian w życiu jest bowiem tak, jak ze startem rakiety kosmicznej. Na początku jest jakieś marzenie, cel do którego chcemy dotrzeć. Zaczynamy gromadzić odpowiednie środki i pompować paliwo do silnika rakiety, która ma nas wynieść wysoko poza ziemską atmosferę i poza uziemiające nas przyciąganie ziemskie. Wreszcie nadchodzi moment wyczekiwanego startu. Jest huk, wiele dymu i mnóstwo mocy, która wynosi nas w górę. Następnie następuje chwila w miarę spokojnego wznoszenia i kiedy już jesteśmy o krok od opuszczenia naszej planety, nagle rozpętuje się piekło. Kadłub rakiety wręcz płonie, wszystko straszliwie wibruje, telepie się i jest mnóstwo hałasu. Czemu astronauci w panice nie zawrócą rezygnując z przebicia się przez atmosferę? Nie zrobią tego, bo byli świadomi, że ten moment nastąpi i byli na niego psychicznie gotowi. Co więcej niejednokrotnie tą trudną fazę lotu przećwiczyli w symulatorze i choć nie była ona w 100% tym, czego w danej chwili doświadczają, to wiedzą dobrze jak się w tej sytuacji zachować.
Podobnie pracuję z moimi klientami i choć nie mam symulatora lotów, to staram się ich przygotować na to co się może zdarzyć w strefie paniki. Po pierwsze zawsze ich proszę, aby zapisali cel i powód, dla którego chcą go osiągnąć, co pomoże im w przypadku trudności i braku energii do działania. Zniechęcenie bowiem łatwo podpowiada fałszywe rozwiązanie: „Nawet nie wiesz po co to tak do końca robisz. Odpuść sobie – to bez sensu”. Po drugie przewidujemy możliwe problemy i się na nie zawczasu przygotowujemy.
Dyrektor z korporacji zaczynający własną działalność w domu, pomimo tego że wspiera go w tym żona, wpierw omawia z nią jak będzie wyglądał jego dzień pracy. W tym to, iż fakt, że siedzi w domu nie będzie oznaczać, że będzie miał więcej czasu na zajmowanie się nim, a paradoksalnie, jak biznes zacznie się rozwijać, może go mieć mniej niż obecnie. Wybitna specjalistka, która od 3 lat stara się o podwyżkę, w sytuacji kiedy jest kluczowym pracownikiem w firmie i do tego zarabia znacznie poniżej rynkowej wyceny stanowiska, nie tylko szykuje argumenty merytoryczne związane z pracą, ale ćwiczymy także odporność na dwie techniki jej szefa: rozmywanie sprawy i jej odwlekanie oraz szantaż emocjonalny, że on taki biedny a ona taka niewdzięczna. Moja klientka idzie na rozmowę z kartką, na której jest m.in. mały rysunek (symbol), na który ma spojrzeć, kiedy szef zacznie wykorzystywać jej emocje. Ten rysunek, symbolizuje dwie sprawy „wspomnienie wielkiej i niesprawiedliwej awantury, jaką szef urządził mojej klientce jednocześnie ją obrażając” – to pozwoli jej złapać dystans do obrazu biednego i poszkodowanego szefa oraz „trzy wypracowane odpowiedzi, które pozwolą odrzucić tę manipulację emocjami i powrócić do tematu podwyżki, jej wysokości i terminu jej przyznania.” Tak oto, moi przykładowi klienci przygotowali się na swoją konfrontację ze strefą paniki, aby ją przetrwać i ruszyć dalej przed siebie.
To jak, decydujesz się lecieć tam, gdzie „dzieje się magia”?