Zima w tym roku choć nie długa, to dała o sobie znać chwilowymi siarczystymi mrozami. Jednego bardzo zimnego dnia wyszedłem na spacer i miałem wrażenie, że jestem sam na świecie. Wszyscy skryli się w domach i unikali wyjścia na zewnątrz. Ograniczyli się z własnego wyboru.
Podobnie do zimy działa pandemia. Wielu z nas skryło się w mentalnych domach przed jej nieprzyjemnymi skutkami. Problem w tym, że on nie trwa kilku dni, a jest z nami już ponad rok. To co wydawało się właściwym działaniem na początku, z czasem pozbawia nas energii, odwagi do działania i szerszego spojrzenia. „Zamarzamy” w bezruchu i braku aktywności.

Przełamanie schematu
Na efekt „zamrożenia” wielu z nas zwrócili moją uwagę Ci klienci, którzy w tych czasach nie zrezygnowali z bycia sobą. Co więcej, całkiem spora ich grupa zdecydowała się na wejście w proces zmiany właśnie w trakcie pandemii. Choć przed nią go nie planowali.
Po prostu w trakcie jej trwania doszli do punktu granicznego, czy to życiu prywatnym czy zawodowym. Ich odwaga polegała na tym, że nie wstrzymali się z działaniem myśląc: teraz nie jest dobry moment na tę zmianę, bo nie wiadomo co się wydarzy. Oni pomyśleli: nie ma na co czekać, bo nie wiadomo kiedy to się skończy i czy później będzie lepiej.
Uczucie zniewolenia prawie zawsze jest iluzją, którą sami kreujemy po to, by nie brać odpowiedzialności za siebie i swoje życie.
Łatwiej nam się czuć zniewoloną lub buntującą się ofiarą niż kimś wolnym.
Wojciech Eichelberger
Działanie daje energię
Sytuacja wielu firm w okresie pandemii uległ diametralnej zmianie. Spora część z nich, żeby przetrwać lub odnaleźć się w nowej rzeczywistości musiała dokonać wielu zmian w sposobie działania, myślenia czy w stosowanych rozwiązaniach technologicznych i organizacyjnych. Część nawet całkowicie się przebranżowiła. Dzięki tym działaniom funkcjonują nadal.
Oczywiście były i te, które upadły lub zamknęły działalność, bo była ona w tych warunkach ekonomicznie nieopłacalna. Przyczyny były różne i nie zawsze zależne od ich szefów, czy właścicieli. Zmieniło się otoczenie i warunki działania.
W biznesie zasada jest prosta – zarabiasz, albo nie działasz. W życiu tak prosto już nie jest. Nie zarabiasz, nie działasz ale wciąż jesteś. Oprócz długu finansowego można też dorobić się długu technologicznego (niczego się nie uczę w danej pracy i nie rozwijam, ale jestem w niej, bo ją mam). Długu mentalnego (skoro znalazłem się w tej sytuacji, to próbuję ją jedynie przetrwać – nie robię nic, bo po co) itd.
Słyszałem ostatnio świetne porównanie tej sytuacji do pociągu. Wielu z nas z nadejściem pandemii zatrzymało swoje „pociągi życia”. To często całkiem długie składy życiowych doświadczeń i zobowiązań. Kiedy taki wielki skład się zatrzyma, trzeba użyć potężnej siły, aby go potem wprawić w ruch. Problem w tym, że wielu z nas nawet nie konserwuje ciągnących te składy parowozów.
Zrozum mnie dobrze. Obecna sytuacja dla wielu z nas jest wyzwaniem. Wielu z nas z jej powodu odczuwa perturbacje i kłopoty. Podejmowane działania wymagają rozwagi i nie jest dziś właściwym działać na oślep dla samego działania.
Nie chcę tylko, abyś był jak kiedyś jedna z moich kierowniczek przychodząca na cotygodniowe spotkania operacyjne i przez kilka tygodni tłumacząca brak wyników wyjątkową sytuacją wynikającą z tej samej przyczyny. Wreszcie nie wytrzymałem i powiedziałem: „Skoro trwa to już tyle tygodni to uznaj, że ta sytuacja nie jest dzisiaj już wyjątkową. Obecnie to Twoja standardowa sytuacja, a Ty wreszcie zacznij działać”… W kolejnym tygodniu, wyniki się poprawiły.