Mam wrażenie, że niektóre książki pojawiają się w moim życiu we wskazanym przez los momencie. Ich zadaniem jest albo wnieść w nim sporo pozytywnego zamętu, albo uporządkować je i uspokoić w okresach burzy wydarzeń i nowych wyzwań, które co rusz podejmuję. Te pierwsze trafiają do mojej głowy, te drugie komunikują się z moim sercem. Książka SHINRIN YOKU – JAPOŃSKA SZTUKA CZERPANIA MOCY Z PRZYRODY z pewności należy do tych drugich.
O fascynującej mnie idei shinryn yoku pisałem już w artykule Shinrin-yoku, czyli kąpiel w lesie. Dzisiaj jednak, dzięki wspomnianej książce, moja otwartość i zrozumienie na to co daje mi kontakt z naturą istotnie się poszerzyły. Z pewnością istotnie wpłynęło na to zrozumienie ducha szintoizmu i jego wielkiego szacunku dla natury.
W szintoizmie człowiek stanowi część natury i oddaje cześć temu bytowi nadrzędnemu, akceptując tym samym, że jesteśmy tylko dziełem stworzenia przyrody. Ten punkt widzenia trafnie wyraża myśl Alana Wattsa:
Nie przychodzisz na ten świat.
Wyłaniasz się ze świata jak fala na oceanie.
Nie jesteś tu nikim obcym.
Od zawsze lubiłem uciekać na łono natury, bo miałem poczucie, że takie miejsca współgrają z całym moim wnętrzem i mocno ładują moje życiowe baterie. Jednak nie widziałem też nic złego w miejskim życiu, bo ostatecznie od dziecka właśnie w takim funkcjonowałem i funkcjonuję do dzisiaj. Znam wszystkie jego bolączki i trudności, ale poniższa informacja była dla mnie zaskoczeniem:
Życiem w miastach rządzi paradoks: czujemy się samotni w tłumie ludzi. Coraz więcej badań dowodzi, że u człowieka, który odwraca się plecami do przyrody i tkwi w zatłoczonym otoczeniu , pojawiają się urazy psychiczne…
…Według Mazdy Adliego życie w mieście wpływa na zdrowie ludzkości tak samo lub nawet bardziej niż globalne ocieplenie. Statystyki podają, że w ośrodkach miejskich ryzyko zapadnięcia na depresję jest o 40 procent wyższe niż w środowisku naturalnym, a prawdopodobieństwo zachorowania na schizofrenię podwaja się.
Tego typu ciekawostek w książce Héctora Garcíi i Francesca Mirallesa można znaleźć całe mnóstwo. Można też dzięki niej ulec magii zafascynowania prostotą i niedoskonałością, które w Japonii urosły do rangi sztuki. Ja jednak z tej książki zabiera dla siebie szczególnie dwie cenne rzeczy:
1. Stałem się fanem „yugen”, a w zasadzie zawsze nim byłem, choć o tym nie wiedziałem 😉
Wobec tego czym jest yugen? Czujemy go, gdy patrzymy nocą na gwiaździste niebo, kiedy nagle tracimy poczucie swojej odrębności i zyskujemy świadomość, że jesteśmy częścią czegoś większego od nas samych. To uczucie wzbudza w nas przyroda, zwłaszcza gdy pojmujemy, że nie jesteśmy oderwani od wszechświata, ale jesteśmy wszechświatem.
2. Jeszcze bardziej doceniam ptasi śpiew
Julian Treasure, który kieruje The Sound Agency, potwierdza: „Ptasi trel odpręża nas i uspokaja, ponieważ przez tysiące lat istota ludzka nauczyła się, że kiedy ptaki śpiewają, wszystko będzie dobrze. Dopiero gdy milknął, powinniśmy się martwić (…)”
Wszystkie cytaty pochodzą z książki: ”Shinrin-yoku. Japońska sztuka czerpania mocy z przyrody”
Powyższy wpis tworzyłem w towarzystwie najwyższej jakości zielonej herabyt Gyokuro, co po japońsku znaczy Szlahetne Krople Rosy