„Zamknij oczy i wyobraź sobie, że Twoje życie to odcinek, gdzie start oznacza chwilę narodzin, a meta to moment śmierci. A teraz zadam pytanie: czy opłaca ci się biec coraz szybciej i szybciej, by być pierwszym na mecie? O ile przyjemniejszy i bardziej sensowny byłby spokojny spacer przez życie, z bacznym przyglądaniem się nie tylko otoczeniu, ale także… sobie samemu, własnemu wnętrzu” Tomasz Skalski
Czasami cytuję powyższe moim klientom, którzy pojawiają się u mnie z celem typu: chcę znaleźć nową lepszą pracę, chcę odnieść sukces w życiu, chcę mieć jakieś pasje i są gotowi natychmiast rzucać się do biegu w pogoni za tym celem. Z jednej strony to super sytuacja, bo są zmotywowani i pełni energii do działania. Z drugiej, najczęściej w tej pogoni chcą powielać schematy zachowań i zwyczaje ze swoich poprzednich biegów do celu. Biegów, które ostatecznie doprowadziły ich do spotkania ze mną. Tymczasem, ja zamiast biegu proponuje im wpierw chwilę zatrzymania i przyjrzenia się samym sobie, aby mogli zrozumieć, po co tak naprawdę biegną, dokąd i po czym rozpoznają metę tego biegu.
Na stacji przesiadkowej życia
Jedną z moich ulubionych stacji kolejowych jest wielka i majestatyczna Milano Centrale, pełna torów, peronów, ludzi, towarzyszącego im gwaru i pośpiechu podróżnych. Jest tam taki zwyczaj, że w kilku miejscach są widoczne tablice z informacjami o najbliższych odjazdach. Jednak przez większość czasu planowane odjazdy choć zawierają godzinę i nazwę stacji docelowej, to nie mają wskazania, z którego peronu odjeżdża dany pociąg. Ta informacja pojawia się dopiero na ok. 15 minut przed planowanym odjazdem. By się w tym wszystkim nie pogubić, rozkojarzyć i nie wsiąść do nie tego pociągu co trzeba, musisz dokładnie wiedzieć dokąd chcesz dotrzeć. Tym bardziej, że często Twoja docelowa stacja podróży, nie jest docelową stacją pociągu. Pamiętam, że kiedy ja chciałem dotrzeć do Florencji, musiałem wiedzieć, że szukam pociągu do Neapolu odjeżdżającego o tej i o tej godzinie. Potem zostało mi tylko pilnować, aby nie przejechać stacji, na której powinienem wysiąść.
Tymczasem sporo osób poszukujących jakiegoś celu w swoim życiu przypomina podróżnych, którzy wbiegają na stację i zamiast patrzeć na tablicę z rozkładem jazdy wybierają pociąg, który według nich jest wystarczająco szybki i nowoczesny. Działają według zasad, skoro mój cel jest dla mnie ważny i tak odległy to muszę wskoczyć w coś naprawdę szybkiego. W ten oto sposób, na stacji w Mediolanie, z pewnością wsiedliby do jednego z pociągów Frecciarossa (Czerwona strzała), który jest najszybszym z pociągów włoskiej kolei. Problem jednak w tym, że te włoskie odpowiedniki naszego Pendolino jeżdżą w różnych kierunkach i ze względu na swoją prędkość zatrzymują się na niewielu stacjach. Nierzadko zdarza się zatem, że choć siedzą w tej mknącej strzale przekonani o swojej zaradności, tak naprawdę jadą w przeciwnym kierunku i w pociągu, który i tak nigdy by się nie zatrzymał na ich stacji…