Chciałbym, abyś przez chwilę zastanowił się na tym, jakby wyglądało Twoje życie, gdybyś miał zasadę, że każdy kamyk czy patyk o jaki się potkniesz lub przewrócisz ładujesz do plecaka zawieszonego na Twoich ramionach. Sądzę, że już jako nastolatek chodziłbyś mocno przygarbiony ciężarem bagażu dźwiganego na Twoich plecach. Natomiast „przechodząc” na emeryturę, albo byłbyś całkowicie uziemiony, albo z ledwością byś się czołgał w tempie leniwego żółwia.
Prywatna kolekcja porażek
Prawda, że takie działanie wydaje się niedorzeczne, a sama wizja jest mocno przytłaczająca. Powstaje zatem pytanie, dlaczego tak wiele osób w ten sposób postępuje ze swoimi błędami i życiowymi pomyłkami. Zamiast przyjrzeć się im i zastanowić jakie wnioski z nich wyciągnąć oraz jak ich unikać w przyszłości, zagarniają je całe do swojego plecaka i opowiadając jak są nimi przytłoczeni, dźwigają je przez całe życie. Niejedna moja rozmowa z klientami zaczynała się właśnie od stwierdzeń padających z ich ust: „Skopałem swoją karierę”, „Zmarnowałem życie”, „Zrobiłem w życiu tyle głupot, że nie da się tego odkręcić…” itp. itd.
Niestety, jak twierdzi psycholog i mówca motywacyjny Jacek Walkiewicz „Nie ma społecznego przyzwolenia na popełnianie błędów. Samo słowo „błąd” stygmatyzuje”. Tymczasem każdy błąd, to jednocześnie nowe doświadczenie w naszym życiu, które jeśli do niego konstruktywnie podejdziemy może nas wiele nauczyć. Wiedzą o tym doskonale amerykanie, którzy chętniej zatrudnią w swojej firmie kogoś, kto miała własną firmę i zbankrutował niż tego, który nie ma żadnych doświadczeń tego typu. Podobnie do tego tematu podejdą tamtejsze banki, kiedy ktoś zwróci się do nich o kredyt na rozkręcenie własnej działalności. W tamtejszej kulturze docenia się bowiem inicjatywę w działaniu i doświadczenia jakie się zdobyło podejmując się różnych działań i to nie koniecznie zakończonych sukcesem.
Cenny zasób doświadczeń
Tak wiem, Ameryka jest daleko i do tego za oceanem, ale nikt nie powiedział, że nie możemy skorzystać z ich doświadczeń. Zatem od teraz, jeżeli coś Ci nie pójdzie lub popełnisz jakiś błąd:
zastąp zestaw oskarżających i czyniących z Ciebie ofiarę pytań w stylu: Co mi się przydarzyło? Czyja to wina, że to nie wyszło? Dlaczego przytrafiło się to właśnie mnie? Co inni mogli/powinni zrobić, żeby było lepiej? Jak to wszystko powinno wyglądać, aby było dobrze? Co lub kto powinien się zmienić?
zestawem rozwojowym, który pozwoli Ci się uczyć na błędach oraz uzmysłowi, że w całej tej sytuacji byłeś również uczestnikiem, który miał realny wpływ na jej przebieg: Co konkretnie się nie udało? Co mimo wszystko się udało? Za co byłem odpowiedzialny w tej sytuacji? Czego ta sytuacja mnie nauczyła? Co w przyszłości zrobię lepiej/inaczej? Jakie pytania jeszcze powinienem zadać sobie i innym? Jakie następne kroki będzie najrozsądniej podjąć, aby naprawić tę sytuację? Kogo lub czego potrzebuję, aby rozwiązać tę sytuację teraz i poradzić sobie z podobną w przyszłości?
Przy takim podejściu jest szansa na to, że do swojego życiowego plecaka zapakujesz tylko cenną wiedzę i wskazówki na przyszłość. Prawdopodobnie zaczniesz też inaczej podchodzić do napotykanych wyzwań. Zamiast unikać ich z obawy przed porażką, będziesz się odważnie brał z nimi za bary, bo albo wygrasz i odniesiesz sukces, albo zdobędziesz nowe doświadczenia i wiedzę, które pomogą Ci w podobnych sytuacjach w przyszłości. Zatem jakby nie patrzeć, zawsze się rozwiniesz i coś zyskasz. Być może unikniesz też, jednej z najgorszych wizji piekła: „W ostatnim dniu swojego życia osoba, którą jesteś, spotyka osobę, którą mogłeś się stać”…
Powodzenia!