Drzewa mają różna strategię przetrwania. Jedne są potężne i twarde, tak że praktycznie nic nie jest w stanie ich złamać. Inne są cienkie i giętkie, tak aby swobodnie poddawać się działaniu wiatru i innych czynników atmosferycznych. Kiedy postawić pytanie: które z nich są najsłabsze? Odpowiedź zawsze będzie jedna: te najsłabiej ukorzenione.
Tak więc to nie strategia wzrostu i rozwoju jest decydującą, ale podstawa na której się opierają. W tej kwestii ludzie są jak drzewa. Muszą mieć dobrą podstawę, aby dobrze się rozwijać.

Wielość możliwości i brak decyzji
W dzisiejszych czasach liczba możliwości realizacji siebie, wielość kursów i szkoleń oraz szerokie spektrum dostępnych informacji powodują u nas pewną dezorientację. Do tego co rusz widzimy w social mediach albo telewizyjnych audycjach osoby, które miały jakiś nietypowy pomysł na swoje życie i teraz świecą medialne triumfy. Oczywiście, my też byśmy tak chcieli i tylko musimy zdecydować, którą z prezentowanych dróg chcemy obrać.
Tym właśnie sposobem, często naprzeciw mnie siedzą na sesjach coachingowych klienci z kilkunastoma rozpoczętymi projektami, na które nie starcza im już czasu i energii. Czasami „przynoszą” na te sesje wizje świetnego życie, gdyby w coś się zaangażowali. Problem jednak w tym, że często te potencjalne aktywności przeczą sobie nawzajem i nie wiadomo, którą wybrać. Tym bardziej, że żadna z nich nie daje gwarancji sukcesu.
To co często zaskakuje moich klientów, to fakt, że zamiast słuchać ich wyobrażeń o „wizjach” lub dalszym rozwoju prowadzonych wszystkich projektów. Ja wpierw chcę się dowiedzieć trochę o nich samych. Chcę też wiedzieć czemu zajęli się danym projektem lub czemu chcieliby podążyć daną drogą. Na co liczą lub liczyli, jaką ich wewnętrzną potrzebę zaspokaja dana aktywność. Co im daje, a co zabiera.
Często jest to pierwszy raz kiedy muszą spojrzeć na dany projekt lub wizję przez pryzmat swojego udziału w tym działaniu. Zamiast koncentrować się na tym co one mają im przynieść, stawiają sobie pytanie na ile dobrze się czują z daną aktywnością.
Szybki wzrost, dynamiczny rozwój
Są w naturze takie sytuacje, gdy nagle w gęstym i ciemnym lesie tworzy się plama światła. Np. jedno z potężnych drzew łamie się ze starości i upadając ścina również wszystkie okoliczne drzewa. Wtedy światło dociera do poszycia i następuję szybki rozwój roślin tym światłem zasilonych. Można by powiedzieć, że to rośliny „urodzone pod szczęśliwą gwiazdą”. Tymczasem prawda nierzadko jest inna, bo spora część z nich, szczególnie drzew, jest skazana na zagładę.
Zasilone ożywczym światłem rosną szybko i dynamicznie, koncentrując się na jak najszybszym wzroście i poszerzeniu korony, której liście zaabsorbują jeszcze więcej odżywczego światła. Po kilu latach mamy wysokie, strzeliste drzewo z bujną koroną. Zarazem z cienkim pniem i bardzo ubogim systemem korzeniowym. W efekcie drzewo z trudem utrzymuje się w pionie. W tej sytuacji, albo przetrwa opierając się o inne drzewo i będąc od niego zależnym, albo runie na ziemię, bo płytkie korzenie nie utrzymają tak wysokiej konstrukcji.
Nierzadko podobnie bywa z ludźmi. Mkną przez karierę z prędkością światła. Odpalają nowe biznesy lub projekty. Kończą niezliczone kursy i nagle pewnego dnia pojawia się pytanie „po co to robię?”. To jest właśnie ten moment, w którym moi klienci niczym wspomniane wyżej drzewo tracą równowagę. Dodatkowy dramat polega na tym, że najczęściej nie mają się też na kim oprzeć. Ich szybki i dynamiczny wzrost spowodował, że nie zadbali o najbliższe otoczenie.
Bywają bardzo zaskoczeni, kiedy pytam ich o to co jest dla nich w życiu tak naprawdę ważne. Jednak tak nie na pokaz, nie dla poklasku ale dla nich wewnętrznie. Z trudem potrafią opisać emocje jakie czują, bo nie wystarcza mi pobieżna odpowiedź „czuję pustkę” lub „czuję bezsens”. Ja chcę wiedzieć jaka jest ta pustka. Co czują kiedy czują pustkę. Gdzie w ciele czują to co czują. To często pierwsze kroki do tego, aby odbudować kontakt ze sobą, ze swoim wnętrzem. Z takim naszym ludzkim systemem korzeniowym.
Skoncentruj się na korzeniach
Teraz mamy czas w roku, w którym sporo ciemności jest w naszym otoczeniu. Do tego często jesteśmy przemęczeni i zestresowani przygotowaniami do Świąt. Jakby tego było mało nadchodzi Nowy Rok. Czyli dla sporej części z nas czas podsumowań i pytań o przyszłość.
To wszystko w zderzeniu z naszym zmęczeniem i brakiem ożywczego słońca ciągnie nas w dół. Nie podoba nam się ten stan i szukamy z niego szybkiej ucieczki. Wybieramy więc na chybił trafił jakiś popularny cel na kolejny rok (będę chudsza, będę jadł zdrowiej, będę więcej się ruszać, poszukam nowej pracy) lub odpalamy jakiś nowy projekt i już czujemy się spełnieni. Pytanie jednak na jak długo?
Nowy projekt zabierze nam energię, a często ciągną się za nami jeszcze te stare. Zapału do odchudzania lub zdrowego jedzenia pewnie starczy nam maksymalnie na kilka tygodni. Wszystko dlatego, że nie zastanowiliśmy się po co to robimy i pomyliliśmy działanie z celem.
Tymczasem kiedy czujemy dyskomfort lub zagubienie to najlepszy moment żeby się zatrzymać i zadać pytanie: co sprawiłoby, że poczuję się wewnętrznie szczęśliwy? Czym dla mnie jest szczęście? Po czym poznam, że je czuję? Kiedy ostatni raz poczułem się szczęśliwy i co wtedy robiłem? Kiedy robiąc coś zanurzyłem się w tym tak głęboko, że straciłem poczucie czasu?
Znajomość samego siebie, otwartość na wewnętrzne odczucia i spójność z samym sobą stanowią nasz system korzeniowy. Świadomość tego jaka emocja napędzała nasze dotychczasowe działania i czy chcemy, aby to ona była nadal motorem naszych działań. Wreszcie wiedza o tym jakie są trzy najważniejsze wartości w naszym życiu i na ile to co robimy jest z nimi spójne. To wszystko powoduje, że mamy dostęp do odżywczych zasobów z naszego wnętrza i uzyskujemy lepszą spójność z naszym prawdziwym „Ja”.
To właśnie w tym miejscu powinniśmy też szukać odpowiedzi na to czego chcę w życiu i dokąd zmierzam. To stąd pochodzi też wiedza po co budzimy się każdego dnia. I dla jasności, odpowiedź „żeby go przetrwać”, nie jest tą której szukamy.