Kiedy ktoś pyta mnie o co chodzi w coachingu, nierzadko oprócz logicznego wyjaśnienia korzystam też z opisu indiańskiego rytuału inicjacji, który w swojej książce „Pełna moc życia” zawarł Jacek Walkiewicz. Według mnie jest to genialny opis zasady działania coachingu:
Kiedy zobaczyłem padającego tancerza, charczącego, wykrwawionego w bólu, z głową nad samą ziemią, łzy same popłynęły mi po twarzy. To były łzy bezsilności, łzy smutku, współczucia i litości. Wtedy usłyszałem głos kobiety, która mówiła: „On jak pada, to musi dostać siłę, a nie litość i współczucie. DAJ MU SIŁĘ!”
Proste słowa, które nic nie oznaczają, typu: „dobrze będzie, nie smuć się, nie płacz, takie jest życie, nikt nie mówił, że będzie łatwo” i inne tego typu bzdety. Ja wiem, że jak ktoś pada na twarz, wielu powie: „O Jezu”. Ale dać siłę na odległość? To ponad moje możliwości. Na odległość oznacza, że nikt tego padającego nie podnosi, nie podaje mu ręki. Ale krąg starszyzny indiańskiej otacza go i dodaje siły aby powstał. Trzymając skrzydła orła w ręku, tańcząc w rytm uderzeń monstrualnych bębnów, skacząc z nogi na nogę i wyrzucając z siebie niezwykłe słowo IKHAKIMA, dokonują cudu. Podnoszą z ziemi półprzytomnego tancerza.
IKHAKIMA oznacza, że jesteśmy z Tobą, ale dopóki nie spróbowałeś całego swojego potencjału, nie będziemy Ci przeszkadzać. Ale będziemy wokół Ciebie. Będziemy tańczyć, walić w bębny i krzyczeć, aby pomóc Ci dotrzeć do swojej osobistej mocy. Robimy tak, bo wierzymy, że ją masz i możesz z niej skorzystać.
Dla jasności – nie będę skakał z nogi na nogę wokół Ciebie, nie będę machał skrzydłami orła ani walił w monstrualne bębny, będę jednak wierzył w Ciebie z taką samą gorliwością jak wioskowa starszyzna w członka swojego plemienia poddawanego inicjacji… W sumie po zastanowieniu, to odnośnie skakania, skrzydeł i bębna też nie będę się zarzekał definitywnie, bo życie nauczyło mnie aby nigdy nie mówić „nigdy”.