Zrobiłem ostatnio pewien eksperyment. Wybrałem kilka osób, które funkcjonują w świadomości społecznej – czasami dość szerokiej, a czasami nieco węższej – które mnie z jakiś powodów przyciągają do siebie. Czasami mnie ciekawią, czasami inspirują, a już z pewnością obcowanie z ich aktywnością powoduje u mnie pozytywne wibracje. Następnie postawiłem pytanie, co jest cechą je łączącą, która powoduje tak pozytywne nastawienia z mojej strony. Odpowiedź była tak oczywista, że wręcz niedostrzegalna. Szukałem cechy wyjątkowej, a tymczasem…
1. Autentyczność
Dla jasności wśród wybranych osób nie było celebrytów, aktorów czy polityków (choć jeden, miałby duże szanse się załapać). Chciałem z definicji uniknąć ludzi zakładających na co dzień nierzeczywiste maski, grających pod kamerę i publikę. Zrozumiałem więc, że z pewnością jednym z istotnych czynników jest autentyczność. Niemniej jednak znam sporo autentycznych osób, z którymi mimo wszystko mi nie po drodze.
2. Pasja – ale taka wręcz organiczna, która wibruje w człowieku
Kolejne czego się chwyciłem to pasja, ale lepszym sformułowaniem byłoby chyba autentyczne zaangażowanie połączone z chęcią dzielenia się tym co robią. Jednak warunkiem dodatkowym był tutaj brak nachalności w tym dzieleniu, a już warunkiem koniecznym brak napuszenia i mesjanizmu w przekazie. Znowu jednak znalazłem parę osób, które przejawiały tę cechę, a mimo wszystko jakoś nie czułem tych dobrych wibracji płynących z ich strony.
3. Dystans do siebie – czyli brak przysłowiowego kija w wiadomym miejscu
Kiedy już myślałem, że jestem blisko odkrycia zagadki i niemal z triumfem chciałem obwieszczać, iż kluczem jest dystans do samego siebie. Czyli traktowanie siebie bez zbędnej powagi i namaszczenia oraz bez strachliwego oglądania się na to co ludzie powiedzą. Skojarzyłem jedną osobę, która jest i autentyczna, i ma pasje do tego co robi oraz spory dystans do oceny innych ludzi a mimo wszystko w naszych relacjach coś zgrzyta.
4. Sympatyczność – ukryta moc
Czasami, kiedy długo nad czymś myślę i mam wrażenie, że mogłem zgubić odpowiedni dystans do sprawy lubię się poradzić innych. Tak też zrobiłem i tym razem. Kiedy w temat wtajemniczyłem moją „drugą połowę” i wymieniłem krótką listę osób, o których myślę odpowiedź była natychmiastowa: „Przecież to oczywiste – oni wszyscy są sympatyczni!” i to był strzał w dziesiątkę.
Tak więc przepis na przyciąganie innych dobrymi wibracjami i pozytywnością to moim zdaniem mix co najmniej powyższych cech. Jednak tym czynnikiem koniecznym – niemal mitycznym „faktorem X” – jest bycie sympatycznym.
W tej sytuacji nie byłbym sobą, gdybym nie zadał Ci pytania: „Jak sądzisz na ile Ty jesteś sympatyczną osobą i na podstawie czego formułujesz tę ocenę?”