Nadchodzi koniec wakacji a wraz z nim u całej rzeszy osób potrzeba dokonania jakiś zmiany w życiu. To najczęściej efekt wakacyjnego oderwaniu od codzienności i pojawiających się wtedy refleksji i przemyśleń.
Jednym z obszarów życia jaki bierzemy wtedy często na celownik jest praca. Zastanawiamy się czy nie warto jej zmienić. Często mamy też problem z określeniem jaką pracę chcielibyśmy w zamian. No i zostaje odwieczny dylemat, czy w obecnej jest faktycznie aż tak źle, żeby teraz angażować się w zmianę i ryzykować w nowym miejscu pracy.
Zasadniczo nie da się zbudować jednej uniwersalnej instrukcji jak w takiej sytuacji postępować. Po pierwsze, każdy jest na innym etapie rozwoju zawodowego. Po drugie, każdy dysponuje różnymi umiejętnościami i sytuacją życiową. Po trzecie wreszcie, każdy z nas ma innych temperament i potrzeby finansowe.
Satysfakcja z pracy
Zdaje się jednak, że istnieje pewna wskazówka, która może byś swoistego rodzaju drogowskazem. Pomija ona uwarunkowania zewnętrzne. Odnosi się za to do tego, czy odczuwamy satysfakcję z tego co robimy w naszej pracy.
Bazą do poczucia tej satysfakcji są trzy filary:
Autonomia – chodzi o to, czy w swoich działaniach zawodowych masz w jakimś zakresie możliwość samodzielnego decydowania o tym jak te zadania wykonasz lub zorganizujesz. Co ciekawe wiele osób myśląc o autonomii oczekuje jakiś spektakularnych decyzyjności. Są lekko zszokowani, kiedy tłumaczę im, że autonomie w swoim działaniu ma nawet sprzedawca w małym sklepiku osiedlowym. To tylko i wyłącznie on decyduje czy będzie dla klientów super miły, czy będzie czasami coś doradzał i czy będzie wchodził w dialog z klientami. Znam takie sklepy, w których spotkanie z obsługą jest zawsze fajnym wydarzeniem i wiąże się z jakąś miłą konwersacją.
Czy się czegoś uczymy – a w zasadzie doprecyzowałbym, czy możemy się czegoś nowego uczyć. To ważne rozróżnienie, bo nierzadko choć jest taka możliwość, to pracownikowi się nie chce. Potem natomiast opowiada innym, że w pracy w ogóle się nie rozwija.
Czy to ma jakiś większy sens – i tutaj pojawia się największy obszar do dyskusji, bo ocena sensowności działań bywa bardzo subiektywna. Dodatkowo często jako pracownicy patrzymy wąsko na nasz zadania i przez to im umniejszamy. Pamiętam dyskusje z pracownikiem działu zakupów dużej firmy, który wspominał o bezsensowności swoich działań i nudnym przetwarzaniu zamówień. Był zaskoczony, kiedy uświadomiłem mu, że jest jednak bardzo ważny, bo jeśli źle złoży zamówienie lub go nie złoży w ogóle, stanąć może spora część produkcji w jego firmie. Podobnych dyskusji przeprowadziłem już zresztą całe mnóstwo.
Oczywiście to nie jest jedyne możliwe, ani nawet najwłaściwsze podejście. Może się za to ono stać, fajnym sposobem weryfikacji. Szczególnie jak wpadniesz na pomysł, że zostaniesz np. ball picker’em* na hiszpański polach golfowych. Na pierwszy rzut oka, może i fajna robota, ale czy da Ci satysfakcje w trzech wspomnianych wyżej filarach?
* Ball picker na polu golfowym – osoba odpowiedzialna za wyszukiwanie zgubionych piłek golfowych, w tym również za wyławianie ich z różnego rodzaju zbiorników wodnych na tych polach zlokalizowanych.