To był 22 sierpnia tego roku na lotnisku Okęcie, w czasie mojej przesiadki na lot do Mediolanu. Otaczała mnie cała masa przemieszczających się ludzi. Jednych wakacyjnie wyluzowanych, drugich biznesowo skoncentrowanych na swoich sprawach do załatwienia. Generalnie panował lotniskowy harmider i globalne poruszenie. Jednak w tej całej masie płynących ludzi moją uwagę zwróciła jedna konkretna kobieta. Rozmawiała dość głośno przez telefon stojąc na szeroko rozstawionych nogach, w pozycji sugerującej poczucie zwycięstwa lub dominacji. Kiedy ją mijałem usłyszałem jak z dumą prawie, że wysyczała do słuchawki następujące słowa „I po 35-latach, wygarnęłam mu wczoraj co naprawdę o nim myślę”. Zmroziło mnie…
Obie strony odpowiadają za komunikację, a nie tylko On lub Ona
Często kiedy pracuję z moimi klientami nad tematem relacji w rodzinie lub w życiu zawodowym są oni przekonani o swojej świetnej i precyzyjnej komunikacji z drugą osobą. Uznają, że wiele rzeczy jest oczywistych i doskonale zrozumiałych. Natomiast problemy czy nieporozumienia, które pojawiają się miedzy nimi są ewidentnym wynikiem złego nastawienia drugiej strony.
Problem w tym, że rzeczy naprawdę oczywistych i doskonale tak samo rozumianych przez dwie różne osoby jest w naszym życiu naprawdę bardzo niewiele. Świetnie to pokazują ćwiczenia, które robimy podczas sesji coachingowych. W jednym z nich stawiamy przed sobą dwa krzesła, jedno dla mojego klienta, a drugie dla osoby, z którą ma trudną relację. Mój klient siedzi na swoim krześle mówi co o myśli o tej relacji i co mu w niej nie pasuje, a następnie zmienia krzesło i wczuwając się w tą drugą osobę próbuje zrozumieć jak ten komunikat może być przez nią zrozumiany. Oczywiście, to jedynie fragment tego ćwiczenia, ale już bardzo często na tym etapie klienci są zaskoczeni w jaki sposób mogą być odbierani przez drugą stronę tej relacji. Potem już tylko zostaje nam praca nad zmianą nastawienia i dopracowaniem sposobu komunikowania.
Mów o tym co myślisz i czujesz
Innym wyzwaniem jest w ogóle rozmawianie o tym co myślimy i czujemy. To obszar szczególnie ważny w relacjach prywatnych i osobistych. Ważny dlatego, że dzięki takim rozmowom możemy poznać intencję drugiej strony oraz jednocześnie możemy powiedzieć czego potrzebujemy w trudnych dla nas sytuacjach czy decyzjach. Klasycznym tego przykładem jest sytuacja, gdy nagle ktoś, w czasie rodzinnego spotkania oświadcza, że postanowił spróbować pracować na swoim i zakłada firmę. Jęk przerażenia, pytania czy naprawdę myśli, że sobie poradzi. Sugestie, że to nie najlepsze wyjście i lepiej zostać na etacie lub ostre oświadczenie rodziców, że takie fanaberie to możemy sobie robić na własny rachunek i żebyśmy potem nie przychodzili do nich po pieniądze, mogą ściąć z nóg i podkopać wiarę w siebie u niejednego początkującego biznesmena. Kryzys w relacjach na całego, a zaczął się on dlatego, że właśnie w tym momencie kończą się wszelkie rozmowy.
My przyszliśmy po wsparcie i aby usłyszeć, że nasi bliscy są z nami oraz że będą nas wspierać. Tymczasem – w naszej ocenie – zdeptali oni bez żadnych ogródek nasz pomysł i entuzjazm. Nie bierzemy jednak pod uwagę tego, że zaskoczyliśmy ich naszą informacją i wiele z opisanych reakcji wynika z ich własnego strachu i troski o to, aby było nam w życiu dobrze. Wydaje im się, że postępują właściwie, a my urażeni ich reakcją nawet nie wyjaśniamy im jakiego rodzaju wsparcia od nich potrzebujemy. Tak oto przez niedomówienia i brak dobrej komunikacji umierają nasze dobre relacje.
Na spotkaniach coachingowych czasami wracamy do takich zdarzeń i obserwujemy je z różnych punktów widzenia ich uczestników, aby dobrze zrozumieć kierujące nimi intencje.
Jakby w Waszym życiu się nie układało, dbajcie o dobrą komunikację i miejcie odwagę mówienia o tym co czujecie i myślicie. Wiem, że czasami to nie będzie łatwe, ale z pewnością będzie to lepsze niż tłumienie w sobie przez wiele lat złości i frustracji, które będą tylko podsycały konflikty. A kobiety z lotniska mi bardzo szkoda, bo po tych 35 latach wcale nie zwyciężyła. Co najwyżej wyszła właśnie z „więzienia”, w którym zamknęła samą siebie na tak wiele lat.
W sumie mówiła do Siebie