Urlop to wymarzony i wyczekany przez wielu czas, ale „dziwnym trafem”, kiedy tylko się zaczyna, część z nas dopada nagle choroba. Jest kilka sposobów, aby uniknąć takiego niefortunnego biegu wydarzeń.
Kluczowy jest tydzień przed…
Często, ostatni tydzień przed urlopem, poświęcamy w pracy na nadgonienie zaległości oraz jednocześnie staramy się pewne sprawy przygotować z wyprzedzeniem. Pchani do przodu wizją wakacyjnego wypoczynku, nawet nie zauważmy jak intensywnie pracujemy i jak zmęczeni jesteśmy. Sytuacja przypomina maratończyka, który wycieńczony długą trasą, zbliża się do mety i na ostatniej prostej używa resztki swoich sił, aby dobiec do niej jak najszybciej. Co jednak ważne, kiedy tylko przekroczy linię mety, pada na ziemię ze zmęczenia. Co robimy my? Ledwo miniemy linię mety, mamy przed oczami samolot lub samochód, które mają nas dowieść w miejsce wymarzonego odpoczynku. Pakowanie i podróż to często nerwówka, zatem choć ledwo trzymamy się na nogach po naszym pracowniczym maratonie, stres generuje w nas zastrzyk adrenaliny i oddajemy się energicznie pakowaniu i organizacji podróży.
Kiedy docieramy na miejsce, stres i nerwy odpuszczają. W naszym organizmie wyłącza się „tryb walki” i nagle odczuwamy konsekwencję całkowitego wycieńczenia organizmu, wśród których jest również obniżona odporność. Teraz wystarczy mały podmuch zimna z klimy lub jakiś bardziej ciężkostrawny posiłek i konsekwencje są łatwe do przewidzenia…
Czy można temu jakoś zapobiec? Tak, wystarczy przygotowania do urlopu rozpocząć w pracy na dwa tygodnie wcześniej. Pierwszy tydzień poświęć na odkopanie z zaległości, drugi na ewentualne nadgonienie paru spraw. Dzięki temu lepiej rozłożysz wysiłek i nie będzie tak zmęczony tuż przed wakacyjnym wyjazdem.
Nierozważni i narwani…
Jeśli nawet, na początku urlopu unikniemy większych komplikacji związanych z przemęczeniem, czyha na nas jeszcze kilka pułapek związanych z naszym wakacyjnym brakiem rozwagi.
Zaciąganie ręcznego hamulca na pełnym pędzie – jeśli w ciągu roku jesteś bardzo aktywną i energiczną osobą , nie zaczynaj urlopu od zalegnięcia nieruchomo na basenowym leżaku. Choć Twoja głowa, wie że zaczęły się wakacje, to ciało nadal funkcjonuje na pełnym rozpędzie i potrzebuje trochę czasu na wyhamowanie. Inaczej wygląda to tak, jakbyś pędząc samochodem nagle postanowił zaciągnąć ręczny hamulec. Nie dość, że mocno zetrzesz sobie opony to jeszcze być może przywalisz głową w kierownicę. Lepiej zacznij od zwolnienia prędkości. Zatem w pierwszych dniach urlopu pozostań aktywny, ale w mniejszym stopniu niż na co dzień. Świetnie nadają się do tego spacery lub spotkania ze znajomymi.
Odsypianie całego roku – tak wiem, obiecałeś sobie, że w czasie wakacji odeśpisz wszystkie zarwane noce w roku. Obiecać sobie mogłeś, ale to tak nie działa. Nie da się odespać straconego snu. Natomiast jeśli zaczniesz teraz przeginać ze spaniem może się to skończyć silnym bólem głowy. Nocny wypoczynek w czasie wakacji nie powinien zbytnio odbiegać czasem, od tego ze standardowego dnia. Możesz zatem sobie dołożyć popołudniową drzemkę, zrobi Ci bardzo dobrze.
Brak stresu – zdziwiony? No cóż, jeżeli należysz do osób przewlekle zestresowanych, to nagłe obniżenie hormonów stresu jest dla organizmu niezłym szokiem. Efektem zbyt małej dawki kortyzolu i noradrenaliny może być rozszerzenie naczyń krwionośnych w mózgu, co może doprowadzić do bólu głowy i złego samopoczucia. Wynajęcie samochodu na południu Europy (szczególnie w Grecji), nauka windsurfingu lub skorzystanie z parasailingu mogą zapewnić przygodę i lekko podnieść ilość nadwątlonych hormonów stresu.
Superhero – cały rok spędzasz na biurowym krześle lub na kanapie w domu przed telewizorem i nagle kiedy jedziesz na wakacje budzi się w tobie duch samca alfa lub wakacyjnej lwicy – uważaj! Twoje serce jest nienawykłe do intensywnego wysiłku. Długie rowerowe wycieczki, szczególnie po wzniesieniach, intensywne pływanie lub codzienny kilkukilometrowy jogging mogą ci bardziej zaszkodzić niż pomóc. Na początek lepiej zacząć od spacerów, być może od czasu do czasu wzbogaconych marszowym krokiem. Rozczarowany – no cóż, pracowałeś na taki stan rzeczy przez cały rok.
Pamiętaj także o aklimatyzacji, na którą w nowym miejscu przeważnie potrzebujesz około dwóch-trzech dni.
Skoro to wpis w klimacie wakacyjnym, pisałem go w towarzystwie białej herbaty Perła Karaibów