Dla słowa „zmiana” można w słowniku znaleźć 205 synonimów i co najciekawsze, większość z nich ma konotację pozytywną lub obojętną. Znajdziemy wśród nich takie wyrazy jak: poprawianie, reformowanie, udoskonalanie, ewolucja, rozwój, kamień milowy, moment przełomowy, punkt zwrotny, odskocznia i innowacja. Rodzi się zatem pytanie, czemu tak bardzo obawiamy się zmian i często za wszelką cenę próbujemy ich unikać.
Obawa przed porażką
Odpowiedzią jest lęk przed porażką. Gdybyśmy mogli podchodzić do zmian ze 100% gwarancją sukcesu, z pewnością wielu z nas bardzo ochoczo wprowadzałoby je w życie. Tymczasem takiej gwarancji nikt nam nie zapewni. Co jednak ważne, nie otrzymamy też gwarancji porażki. Mimo to, najczęściej kiedy myślimy o zmianie pytamy siebie: „A co jeśli się nie uda?”, zapominając o tak samo ważnym i uprawnionym pytaniu „A co jeśli się uda?”. Brak planu na działanie po odniesieniu sukcesu, był już niejednokrotnie przyczyną niepowiedzenia wielu świetnych pomysłów.
Nasz lęk przed porażką często ukrywa się pod postacią: odwlekania decyzji o działaniu, ucieczki w działania zastępcze, podtrzymywania poczucia bycia niewystarczająco gotowym, szukania w innych osobach i zdarzeniach powodu, dla którego nie możemy teraz wprowadzać zmiany. Często uciekamy też w mechanizm zwany przez psychologów „prawie wygrana”, dzięki któremu podtrzymujemy iluzję zmiany, która zajdzie bez naszego udziału. Przykładem może być tutaj mój znajomy, który już od dłuższego czasu niedoceniany przez szefa myśli o zmianie pracy. Deklarował, że zacznie działać intensywnie w tym kierunku od stycznia 2018, ale nic się tutaj nie wydarzyło. Dlaczego? Bo w ostatnim tygodniu grudnia, kiedy kładł szefowi na biurku raport, ten podobno spojrzał na niego przychylnym wzrokiem, prawie że się lekko uśmiechnął i mruknął coś przychylnego. Mój znajomy wierzy, że to była zapowiedź zmiany podejścia do niego. Niestety, jak do tej pory nie zaszła a ja twierdzę, że uległ on takiej samej iluzji jak wielu ludzi grających na jednorękich bandytach. Kiedy wypadną im dwie wisienki, zamiast trzech dających wygraną, odbierają tę sytuację jako „prawie zwycięstwo” i grają dalej, przepuszczając swoje pieniądze. Według mnie, mój znajomy właśnie przepuszcza swój czas, ale w zamian ma wymówkę, aby nie podejmować żadnych działań w kierunku zmiany.
Zamień lęk na strach
Kiedy pytam innych czym różni się lęk od strachu, często nie potrafią dostrzec różnicy między nimi, a jest ona kluczowa dla skutecznego wprowadzania zmian. Lęk przez wielu psychologów jest określany jako rodzaj niecelowej mobilizacja organizmu, która pojawia się nie na skutek realnego zagrożenia, ale jest wynikiem naszych sądów, myśli, wyobrażeń, czy słów innych osób. Upraszczając, można powiedzieć, że lękiem reagujemy na wymyślone niebezpieczeństwo. Strach tymczasem jest podobną reakcją, ale na realne zagrożenie z zewnątrz.
Aby dokonać transformacji lęku w strach możemy zrobić dwie rzeczy:
- Wypisać wszystko czego się boimy i ocenić na ile jest to czymś realnym. Jeśli jest realne, zapiszmy sobie to jako „ryzyko zmiany”. Nazwijmy je, zdefiniujmy po czym poznamy, że właśnie wystąpiło i wymyślmy jak na takie ryzyko zareagujemy, aby zminimalizować jego skutki. Być może już na etapie zastanawiania się, wpadniemy na pomysł jak z wyprzedzeniem zapobiec danemu ryzyku. Ten sposób postępowania jest z pewnością znany wszystkim, którzy prowadzili już jakieś projekty. Jednym ze standardowych działań przy ich planowaniu jest określenie ryzyk projektowych i reakcji w przypadku ich wystąpienia.
- Zacząć działać – kiedy koncentrujemy się na działaniu i realizacji zadań, nasz mózg nie może jednocześnie myśleć nad tym co teraz robimy i wymyślać zagrożeń. Natomiast, kiedy w trakcie działania trafimy na jakieś zagrożenie, będzie ono konkretne i realne a strach, który w nas ono wywoła zmobilizuje nas do działania i wymyślenia sposobu jak sobie z nim poradzić.