Mam przyjemność pracować z wieloma menedżerami, którzy chcą doskonalić swój warsztat i być coraz lepszymi w tym co robią. Wśród nich wyróżnia się ta grupa menedżerów, którzy awansują w strukturze firmy z pozycji menedżera operacyjnego na wyższy poziom zarządzania. Choć z reguły to dla nich w pełni zasłużony i radosny moment, to w przeważającej liczbie sytuacji nie są świadomi przed jak dużym wyzwaniem stają.
Nie jest to bowiem, jak się zazwyczaj wydaje, tylko wejście o jeden stopień wyżej w hierarchii firmowej. Na tym etapie kariery, to wejście w zupełnie inny świat. Obowiązują w nim inne reguły, inne kryteria oceny skuteczności i sporo ze znanych sposobów działania nie działa.

Poniżej wypunktowałem kilka kwestii z jakimi menedżer operacyjny po swoim awansie z pewnością będzie musiał się zmierzyć:
Oderwanie od codzienności operacyjnej
Menedżer operacyjny, który awansował i wchodzi w nowy zakres obowiązków często traci bezpośredni kontakt z codziennymi operacjami. Wcześniej mógł być bezpośrednio zaangażowany w procesy, zarządzanie zasobami ludzkimi czy kontrolę nad efektywnością operacyjną. Znam też wiele sytuacji, w których menedżer operacyjny wprost włączał się w działania operacyjne, żeby wesprzeć swój zespół. Teraz musi zacząć całkowicie polegać na swoich podwładnych, co nierzadko prowadzi do utarty wglądu w szczegóły działania firmy. Ta sytuacja budzi lęk u wielu byłych menadżerów operacyjnych, gdyż właśnie znajomość tych szczegółów stanowiła ich „siłę” i bazę ich eksperckości na poprzednim stanowisku.
Nieidealność
O ile na stanowisku menadżera operacyjnego w wielu kwestiach procesowych mamy zerojedynkowe rozwiązania. Bądź też dysponujemy precyzyjnymi wskazówkami/normami definiującym w jaki sposób mierzyć poprawność realizacji zadania. O tyle na wyższym szczeblu zarządzania mamy często do czynienia z zadaniami, które nie mają zerojedynkowych rozwiązań, albo definicji jakie jest ich idealne zrealizowanie. Do tego dochodzi często brak pełnej i jasnej puli informacji o wszystkich aspektach danego zadania. W efekcie tracimy możliwość działania na poziomie bliskim perfekcyjności, do którego byliśmy przyzwyczajeni.
Konieczność zmiany perspektywy
Na wyższym poziomie zarządzania menedżer operacyjny musi skupić się na bardziej strategicznych aspektach działalności działu lub firmy. Musi on przestawić swoją perspektywę z operacyjnej na strategiczną. Nie jest to łatwe, zwłaszcza dla osób przyzwyczajonych do podejścia opartego na rozwiązaniach bieżących problemów. O ile na poprzednim stanowisku detaliczność i szczegółowość w analizie spraw była bardzo pożądana. Tutaj pojawia się oczekiwanie podejmowania decyzji na bazie dużo bardziej ogólnych obrazów sytuacji.
Zarządzanie ludźmi
Na tym poziomie często pojawia się konieczność zarządzania ludźmi, którzy zarządzają innym ludźmi. Mówiąc inaczej, nasz świeżo awansowany menedżer staje się liderem liderów, bądź otrzymuje dużo większy zespół, w którym nie da rady budować tak bliskich relacji z ludźmi, jak to było w poprzednim zespole. Ta sytuacja wymaga od niego umiejętności motywowania, delegowania zadań oraz budowania efektywnych relacji między różnymi działami organizacji.
Współpraca z innym działami
Wraz z awansem menedżer operacyjny musi być bardziej zaangażowany we współpracę z innymi działami firmy. Musi zrozumieć jak jego działa wpływa na całość organizacji i jakie są powiązania jego działu z innymi działami. Musi dostrzegać strukturę tych relacji i współpracować z innymi liderami, aby osiągnąć cele strategiczne organizacji. Wymaga to od niego wysokich umiejętności komunikacyjnych, negocjacyjnych i rozumienie różnych perspektyw.
Rozwój nowych umiejętności
Oprócz wspomnianych powyżej wyzwań, na nowym stanowisku często pojawia się konieczność nabycia lub rozwinięcia umiejętności takich jak: analiza danych, planowanie strategiczne i rozwiązywanie konfliktów na wyższym poziomie. Dochodzi też jeszcze jedno wyzwanie, związane z nabyciem pewnych kompetencji natury politycznej i wyczucia w działaniu. Pozwala to na budowanie aliansów, budowanie sieci wzajemnego wsparcia, zawieranie strategicznych kompromisów i naukę niedociskania pewnych spraw do końca, bynajmniej na forum publicznym. Sam zresztą często rozwijając moich menedżerów lubiłem powtarzać pewną, dawno zasłyszaną prawdę: „Czym wyżej, tym mniej merytoryki, a więcej polityki”. Czasami mi nie wierzyli, a po miesiącach lub latach stwierdzali, że miałem rację.
Moim celem nie jest straszenie, czy też odradzanie wchodzenia na kolejny szczebel kariery. Jest nim natomiast uświadomienie tego, że trafiasz w całkowicie odmienną sytuację i z pewnością wiele razy poczujesz się zagubiony – i tak jest okay, bo tak mają niemal wszyscy. To o co warto zadbać, to o zbudowanie wspierającego otoczenia lub znalezienie osoby, która poda pomocną dłoń lub doradzi co robić. Mogę też powiedzieć jeszcze jedno, ten awans dla sporej części awansowanych jest wstępem do nowej i arcyciekawej zawodowej przygody.