Wielu z nas pewnie przytrafiła się trudna lub stresująca sytuacja, która nas nieco zablokowała. Jak to się ładnie mówi „zamroziła”. Jednak niewiele osób ma świadomość, że reakcja na tego typu sytuację może być zupełnie odwrotna.
Wchodzimy wtedy w stan hiperaktywności. Często powiązany z mocnym skupieniem na realizacji danego zadania, pomimo napotykanych trudności. Choć często pękamy z dumy, że jesteśmy tacy zaradni i odporni, to nie wiedzieć czemu po zrealizowania tego zadania czujemy się „dziwnie”. Jesteśmy rozedrgani fizycznie i emocjonalnie. Nie możemy się uspokoić, ani wyhamować myśli.
Przyczyna leży w tym, że wypadliśmy z tzw. „okna odporności / rezyliencji”
Czym jest rezyliencja
Generalnie można powiedzieć, że jest to umiejętność lub proces umożliwiający człowiekowi odpowiednie reagowanie na napotykane przeciwności. Przejawiający się zdolnością do:
- zapobiegania zaburzeniom związanym ze stresem, takim jak np. lęk czy depresja
- szybkiego i pełnego „dochodzenia do siebie” po trudnym lub stresującym doświadczeniu
- poprawy sprawności umysłowej i funkcjonowania w zmieniającym się otoczeniu.
Niejednokrotnie spotykałem się z osobami, które twierdziły, że nie mają odporności psychicznej (rezyliencji). Jest to jednak stwierdzenie nieprawdziwe, bo każdy z nas ją ma. Pytaniem jest jednak to, jaki jest jej poziom. Czym będzie on niższy, tym większa liczba sytuacji będzie dla nas trudna
Okno odporności / rezyliencji
Każda stresująca sytuacja wyzwala reakcję naszego organizmu. Wyzwalane jest pobudzenie stresowe, które przejawia się napięciem mięśni, podniesionym ciśnieniem krwi, szybszym biciem serca i przyspieszonym oddechem. Wzrasta również poziom cukru we krwi. Mówiąc wprost, organizm koncentruje się na wyprodukowaniu dodatkowego paliwa, które zasili nasze mięsnie. Będą one kluczowe w sytuacji, w której konieczna będzie walka lub ucieczka.
Zazwyczaj, w reakcji na daną sytuację generujemy jakiś ruch, który powala nam się pozbyć nadmiaru zgromadzonego paliwa i organizm wraca do normy. Jednak nie zawsze tak jest.
Czasami nasze pobudzenie w odpowiedzi na reakcję stresową nie jest właściwe. Oznacza to, że jest ono zbyt wysokie lub spada poniżej optymalnego. Poziom optymalny, to przedział pobudzenia nazywany właśnie „oknem odporności /rezyliencji”. Jeżeli wszystko jest w porządku mieścimy się w tym oknie. Kiedy nie jest, wypadamy z niego i to nie zawsze w dół.
O ile takie „wypadnięcie” jest krótkotrwałe, w miarę szybko wracamy do normy. Jednak jeśli trwa zbyt długo, może powodować poważne konsekwencje zarówno w kontekście sprawności umysłowej jak i stanów fizycznych.
Dobrze pamiętam jeden piątek, w trakcie którego miałem nagromadzenie masy trudnych zadań od samego rana do wieczora. Wydawało mi się, że przebrnąłem przez ten dzień całkiem dobrze. Tym bardziej, że dowiozłem wszystkie zadania. Kiedy jednak wsiadłem do samochodu o godz. 22:00 i musiałem przejechać 20 km zauważyłem, że coś jest nie tak. Bardzo silnie odbierałem wszystkie bodźce z otoczenia. Wydawało mi się, że jest nad wyraz duży ruch samochodów. Złapałem się też na tym, że moje myśli wciąż intensywnie krążą przy zakończonych zadaniach, a ja jestem rozkojarzony. Kiedy dotarłem na miejsce weekendowego wypoczynku, wciąż nie mogłem się uspokoić. Byłem emocjonalne i mentalnie rozedrgany.
Całe szczęście byłem świadomy mechanizmu, który się wydarzył i wiedziałem jak na tę sytuację zareagować. Jedną z technik może być np. głośne wypowiadanie tego co się właśnie widzi np. samochód stoi na parkingu, niebieski dom za zielonym płotem, znak drogowy przy ulicy itd. itp. Ta technika „uziemia” nas w tu i teraz, oraz odciąga umysł od ciągłego analizowania problemu/zadania.
Dopiero po takim wstępnym wyhamowaniu umysłu, możemy przejść do relaksujących technik oddechowych. Ja wybrałem jednak nieco inne rozwiązanie. Po prostu poprosiłem ukochaną osobę, aby przytuliła mnie i przytrzymała w objęciach przez parę minut.
Nie sama rezyliencja się liczy
Ważną kwestią, o której wiele osób zapomina jest fakt, że nasza rezyliencja nie funkcjonuje w oderwaniu od otoczenia. Choć nasze pobudzenie może być na standardowym dla nas poziomie, to może się okazać, że danego dnia wykracza ono poza nasze okno rezyliencji.
Jak to jest możliwe? Dzieje się tak kiedy nie zadbaliśmy o swoją kondycję lub odpowiednią regenerację. Kiedy nasz dobrostan uległ pogorszeniu i to wcale nie z powodu trudnych sytuacji czy stresu. W przypadku niedoborów snu, przemęczenia, niewłaściwego odżywiania czy mogącego się łatwo przytrafić latem odwodnienia organizmu nasz okno rezyliencji ulega okresowemu zwężeniu. W takiej sytuacji nie trudno o problemy.