Praktycznie każdego z nas spotykają w życiu sytuacje dobre i te złe. Są jednak takie momenty , w których tracimy równowagę emocjonalną i życiową lub ulega ona poważnemu zachwianiu, brakuje nam sił lub zasobów do zmagania z problemem, a jednocześnie znajdujemy się w momencie zwrotnym, krytycznym lub przełomowym dla naszej egzystencji. Dotychczasowy sens życia, system wartości lub nasza tożsamość są zagrożone, a nam brakuj energii, motywacji i determinacji do działania. Ten moment nazywamy kryzysem.
Kryzysu nie da się zaplanować, choć czasami można przewidzieć ryzyko jego pojawienia się. Nie do końca można się na niego przygotować, choć odpowiednia odporność psychiczna, opracowane wcześniej środki zapobiegawcze lub znajomość technik relaksacyjnych mogą w pewnym stopniu ograniczyć jego negatywne oddziaływanie. Jakby jednak nie było, warto mieć świadomość trzech pułapek, które na nas czyhają w związku z kryzysem i w które zazwyczaj w jakimś tam stopniu wpadamy:
1. Szukanie winnych danej sytuacji na zewnątrz
– gdyby ktoś coś zrobił inaczej, gdyby mi powiedzieli, gdyby wiedział, gdyby świat działał inaczej itd.
Ta pułapka powoduje, że niczego się nie uczymy i nie dostrzegamy swoich błędów, a przez ten to nie jesteśmy w stanie zmienić swoich zachowań w przyszłości. Często znajomych, którzy próbują nam pokazać, że sami mamy też udział w przyczynach danego kryzysu oskarżamy o stronniczość i zaczynami traktować ich jako naszych nieprzyjaciół. Unikamy w ten sposób wzięcia odpowiedzialności za swoje działanie i konfrontacji z naszą nieidealnością.
Pamiętam jedną z moich klientek biznesowych, która trafiła roztrzęsiona na sesję coachingową opowiadając o swojej wrednej i złośliwej szefowej, która bardzo nieuczciwie ją danego dnia potraktowała. Dowiedziałem się, że ten „wredny babsztyl ma swoje problemy osobiste, które próbuje odreagowywać na podwładnych” i taka sytuacja właśnie dotknęła moją klientkę. Poprosiłem ją zatem o to, aby mi opowiedziała ze szczegółami o całej sytuacji. Kiedy jej wysłuchałem, spojrzałem na moją klientkę i powiedziałem do niej – „masz bardzo wyrozumiałą szefową, gdybym to ja był na jej miejscu właśnie rozważałbym Twoje zwolnienie”. To był szok, ale i moment zwrotny dla mojej klientki. Opowiedziałem jej jakbym się czuł jako jej szef, w sytuacji jaką mi opisała. Pokazałem złość, rozczarowanie i emocjonalny dyskomfort w jakim byłbym postawiony. To otworzyło możliwość dostrzeżenia błędów mojej klientki i pokazało przełożoną jako osobę, która ma swoje emocje. Zamiast dyskutować o tym jakim ona jest złym człowiekiem, opracowaliśmy etapy postępowania mojej klientki, które doprowadzą do naprawy popełnionych przez nią błędów i odbudują zaufanie u szefowej.
2. Zamykanie / izolowanie się
– mój problem jest tylko mój, sam sobie z nim poradzę bo inaczej pomyślą, że się nie nadaję. Duma, ambicja i upartość to moi najlepsi (choć fałszywi) przyjaciele.
Jednym z trudniejszych wyzwań w naszym życiu jest przyznanie się przed innymi, że sobie nie radzimy z daną sytuacją i potrzebujemy pomocy. To szczególnie trudne wyzwanie dla mężczyzn wychowywanych w ten sposób, aby zawsze byli silni, męscy i dzielni. Powinni też sami radzić sobie z trudnościami i wyzwaniami, które napotykają w życiu. Tymczasem prawda jest taka, że trzeba być naprawdę silnym, aby przyznać się do swojej słabości i poprosić innych o pomoc. W innej sytuacji przyjdzie nam za to zapłacić naszym zdrowiem i stanem emocjonalnym.
Tę cenę zapłacił jeden z moich klientów, odpowiedzialny w swojej firmie za prowadzenie jednego z ważniejszych projektów. Początkowo kiedy pojawiały się problemy ignorował je z wiarą, że jakoś się to rozwiąże. Kiedy zaczęły się kumulować i narastać, w panice sam łapał się różnych działań, aby ratować projekt. Kiedy inni członkowie zespołu próbowali pomagać, odsuwał ich, bo będą za wolni, zbyt mało dokładni itd. Kiedy koledzy menedżerowie próbowali z nim porozmawiać i zasugerować rozwiązania, dziękował i odmawiał twierdząc, że sam da sobie radę. W końcu zaczął unikać ludzi i pracować po godzinach oraz w weekendy, kiedy nie było ich w firmie. Doszło do przepracowania, wyczerpania emocjonalnego, ataków paniki, problemów ze snem i zaburzenia łaknienia. W końcu interweniował Zarząd, odsunął mojego klienta od projekt, a jeden z wiceprezesów skontaktował go ze mną, abym pomógł odzyskać firmie dawnego, świetnego menedżera.
3. Strach / trudność
– powoduje powrót do konserwatyzmu, do tego co znane i podobno bezpieczne. Np. ucieknę w jakieś dobrze znane mi działanie, bo to niby przyśpieszy wyjście z kryzysu. Jednak jednocześnie totalnie zawalę inne aspekty problemu lub relacje z innymi osobami, które zdezorientowane będą się gubiły w tym co mają robić.
Idealnym przykładem jest tutaj jeden z menedżerów, który kilka lat temu przegrał w konkursie o jedno z ważniejszych stanowisk. Jako przyczynę podano brak jego menedżerskiej dojrzałości oraz słabą umiejętność budowania dobrych relacji w zespole. Przez kolejne lata silnie pracował nad rozwojem tych kompetencji, ale w momencie kiedy wreszcie otrzymał to upragnione stanowisko i przytłoczyła go ilość spraw i wyzwań, nagle zapomniał o tym wszystkim czego się nauczył i dowiedział w ostatnich latach. Praktycznie w jednej chwili wrócił do zachowań z przeszłości, które kiedyś przekreśliły jego zwycięstwo w konkursie. Wrócił do tego co było mu dobrze znane, ale niestety nie za dobrze wróżyło jego menedżerskiej przyszłości.
Podałem powyżej przykłady z mojej biznesowej praktyki coachingowej, bo są one mniej personalne niż w przypadku kryzysów osobistych. Niemniej jednak w te same trzy pułapki wpadali moi klienci m.in. po rozstaniu z ukochaną osobą, po stracie pracy, czy po przeprowadzce do nowego miasta, w którym nie mieli nikogo znajomego. Takich sytuacji, mógłbym zresztą przytoczyć jeszcze sporo. Jednak nie przykłady, a świadomość pułapek są tutaj kluczowe. Nie zawsze ich unikniemy, ale będąc ich świadomymi łatwiej w razie potrzeby sięgniemy po pomoc ze strony kogoś innego.