Całkiem sporo osób, z którymi mam przyjemność się spotykać przyjęło dziś taktykę „nie warto”. Nie warto nic planować, bo nie wiadomo co będzie. Nie warto nic zmieniać, bo nie wiadomo co z tego wyjdzie. Nie warto inwestować, bo nie wiadomo czy się nie straci. Nie warto oszczędzać, bo pieniądze tracą na wartości.
Odpowiedzi na pytanie skąd się bierze to „nie warto” jest całkiem sporo. Bo czwarta fala koronawirusa. Bo inflacja. Bo „Nowy ład”, który dołoży podatków i raczej ładu nie wprowadzi. Bo sytuacja polityczna, która coraz bardziej ingeruje w nasze życie prywatne. Bo trudna sytuacja na granicy. Bo nie wiadomo dokąd ten świat zmierza i kogo słuchać oraz komu wierzyć.
Mimo to jest pewna grupa ludzi, którzy świadomi tego całego „bo …” wciąż aktywnie działają i idą do przodu. Czyżby znali jakieś tajne informacje lub sekretne drogi do sukcesu. Nie, oni po prostu przyjęli inne podejście do tej sytuacji.

„Nie warto, bo…” było zawsze i zawsze będzie
Jeżeli nie chcemy czegoś robić, to zawsze znajdziemy powód, albo rzekomą trudność. Kwestia jedynie ogranicza się do tego jaką łątkę przypniemy temu powodowi. Kiedyś trzeba było się lekko natrudzić, aby go uzasadnić. Dziś wystarczy rzucić hasło: pandemia, kryzys czy inflacja i mamy pozamiatane. Zaraz znajdzie się grupa potakiwczy, która przyzna nam rację.
Jest trudniej, ale to nie znaczy beznadziejnie
Tymczasem wydaje się, że wiele osób przyjęło założenie, że jak nie jest tak łatwo jak było wcześniej, to już nic nie można zrobić. Inni uważają, że jak nawet można coś spróbować, to i tak się nie opłaca jak kiedyś, zatem nie robią nic.
Trudniej lub mniej pewnie wymaga akceptacji mniejszego komfortu, albo zmiany podejścia. Jeszcze do niedawna spora część z nas zastanawiała się jak pomnażać lub inwestować oszczędności. Dziś raczej większość zastanawia się jak ochronić swoje oszczędności przed inflacją lub ograniczyć starty nią spowodowane. Oczywiście to mniej przyjemne niż zarabianie. Jednak nie robiąc nic tracimy jeszcze więcej, niż podejmując aktywne kroki do ochrony naszego kapitału.
Zawirowania na rynku pracy oraz w sposobach jej wykonywania zapewne sporo zmieniły. Jednak czy na gorsze, czy na lepsze to zależy od punktu widzenia każdego z nas. Co więcej, sporo osób uznało, że skoro ich pewna przez lata pozycja w dotychczasowej pracy straciła na swojej pewności, to jest to najlepszy moment na jej zmianę. Nawet jak ta nowa nie będzie taka super, to poczucie starty będzie mniejsze niż gdyby ze swojego poprzedniego stanowiska odeszli kiedyś, kiedy było ono spokojne i bezpieczne. Nie wspominając już o fakcie, że możliwość pracy zdalnej wielu z nas pozwoliło jej szukać poza miejscem naszego zamieszkania, przez co rynek potencjalnych ofert znacznie się poszerzył.
Jeden ze znajomych przedsiębiorców właśnie w tym okresie zaczął rozwijać sieć swoich sklepów. Czemu teraz, bo te gorzej zarządzane mają duże trudności i wielu ich właścicieli rezygnuje z ich prowadzenia. Dzięki temu łatwiej/taniej jest teraz odkupić sklep w miarę dobrej lokalizacji.
Szersza perspektywa i wyjazd z tunelu
To co jest dzisiaj szczególnie przydatne to umiejętność spojrzenia na całą sytuację z szerszej perspektywy. Wyjście z dotychczasowych ułożonych kolein myślowych. Pozwoli to dostrzec inne możliwości lub przeformułować dotychczasowe cele na te bardziej pasujące do obecnej rzeczywistości.
Chodzi o to, aby nie wpaść w to co Zofia Dzik innowatorka, inwestorka i doświadczony C-Level menadżer nazywa „myśleniem tunelowym”. W takim przypadku wjeżdżamy w jeden tunel i nie widzimy nic poza nim. Nie dostrzegamy całokształtu.