Zmiany w naszym życiu nie zawsze przychodzą łatwo. Nie zawsze też jesteśmy na nie przygotowani. Co więcej, robimy wiele w tym kierunku, aby one nie następowały. Aby było stabilnie, przewidywalnie i bezpiecznie. Kiedy tak nie jest, czujemy się oszukani przez los i rozczarowani. Szukamy też odpowiedzi i wyjaśnień, czemu tak się właśnie stało.
Nierzadko oskarżamy samych siebie o brak przewidywania. Innych o przyczynienie się lub wręcz wywołanie zawirowania w naszym życiu. Bywa też, że i rzucamy gromy w kierunku losu lub sił wyższych oskarżając je o sprzeniewierzenie się naszemu życiu i szczęściu.
Tymczasem błąd może leżeć u podstaw naszego założenia, że cokolwiek w życiu powinno być trwałe i niezmienne. Niezmienność i wieczne poczucie bezpieczeństwa są bowiem zaprzeczeniem natury, która z definicji jest zmienna i dynamiczna.
Zmiana to stały cykl
Doskonale obrazuje to mitologia hinduska i opisany w niej cykl tworzenia, trwania i rozpadu. Pozwala on zdystansować się do zmian, szczególnie tych mniej przyjemnych i mniej spodziewanych. Zarazem dostarcza też pewnego ukojenia i spokoju ducha, bo uświadamia nam, że i tak w końcu to co jest, obróci się w coś nowego.
W tej mitologii siła wyższa (boska) jest reprezentowana m.in. przez trzy główne postacie, które mają swoje ściśle określone zadania.
Brahma – odpowiada za tworzenie, inspirację i kreację. Działa już na etapie pierwszego przebłysku i zarysu koncepcji. Obojętnie czy to będzie nowe życie, budowla, relacja czy też idea. Kontynuuje swoją pracę w momencie, w którym to co było pomysłem nabiera rzeczywistych kształtów i formuje się w ostateczną formę czy strukturę. Kiedy zostaje ona osiągnięta i faza powstawania przechodzi w fazę trwania Brahma ustępuje.
Wisznu – to następca Brahmy i opiekun tego co trwałe. Przy czym nie jest istotne, czy ta trwałość trwa jedynie chwilę, czy wieczność. Natura tego bowiem co powstaje jest rożna i różny jest czas jego trwania. Inny dla życia drzewa, a inny dla życia motyla. Podobnie jak rożni się trwałość długoletnich związków od przelotnych romansów. Kiedy tylko się one ostatecznie ukształtują Wisznu obejmuje je opieką. Trwa przy nich w momencie naprawiania, ulepszania i przedłużania ich żywotności. Podobnie towarzyszy relacjom wtedy kiedy okazujemy sobie uczucia, wybaczamy, przepraszamy, wzmacniamy więzi i prostujemy to co zawodzi. Wisznu jednak nie ma mocy zatrzymywania czasu i najczęściej nadchodzi taki moment kiedy i on musi ustąpić.
Śiwa – nieubłagany niszczyciel, nadchodzi nieuchronnie po czasie stabilizacji. Jego zadaniem jest rozłożyć i zniszczyć wszystko co zużyte i niepotrzebne. Ma jednak i drugą stronę swojej natury. Niszcząc zarazem oczyszcza przedpole dla powstania tego co nowe. Można powiedzieć, że szykuje drogę i robi przestrzeń dla twórczych działań Brahmy.
Nie opieraj się, tylko otwieraj na nowe
Ta nierozerwalna trójca wiruje nieustanie w stałym cyklu zmian troszcząc się o to, aby natura stworzenia nigdy nie wygasła. Zatem zmian nie jest objawem czegoś złego czy niewłaściwego. Nie jest też czymś czemu można by było zapobiec.
Opieranie się jej też nie ma większego sensu, bo nie da się powstrzymać niszczyciel Śiwy. Często lepszym rozwiązaniem niż walka z Śiwą jest akceptacja, brak przywiązania do tego co jest i otwartość na to co nowe. W ten sposób być może przyśpieszymy nadejście Brahmy z jego twórczą mocą.
* Wpis zainspirowany książką Pauliny Młynarskiej „Moja lewa joga”