Kiedy w naszym życiu pojawia się problem lub stresująca sytuacja staramy się je jak najszybciej rozwiązać. Niejednokrotnie towarzyszą temu spore emocje i często nie jesteśmy świadomi tego, że ich pojawienie jeszcze bardziej podkręca i utrudnia całą sytuację. Kiedy jesteśmy zestresowani, nasz stres samoistnie generuje jeszcze więcej stresu. Identycznie dzieje się z lękiem i złością. Pocieszającym może być jednak fakt, że ta reguła działa i przy pozytywnych emocjach, takich jak np. miłość, szczęście czy empatia.
Emocjonalny węzeł
Jeśli myślisz, że twój problem mieszka jedynie w twojej głowie. To jesteś w wielkim błędzie. Przyjrzyj się poniższemu schematowi i zobacz, jakie elementy składają się na emocje. Zauważ również, że każdy z nich wpływa także na pozostałe. Jak tylko „podkręcisz” jeden element, w ślad za nim nakręcą się i pozostałe. Na nasze szczęście działa to i w drugą stronę.
Zagłębiając się w problem lub trudną sytuację często zapominamy o tym jak ważnym elementem w kreowaniu naszych emocji jest ciało. Wiemy, że zły nastrój może wywołać złe myśli. Pamiętamy, że negatywne myśli mogą nam popsuć humor i odebrać energię. Nie uświadamiamy sobie jednak, iż w tym procesie równie aktywnie uczestniczy nasze ciało. Umysł i ciało nieustannie się ze sobą komunikują i wymieniają emocjonalne informacje. Duża część tego co czuje ciało jest wynikiem myśli i emocji, które kłębią się w głowie. Wystarczy sobie przypomnieć jakąś stresującą sytuację np. egzamin lub publiczne wystąpienie. Czy Twoje ciało się bało? Nie, bo nikt mu nic nie robił. Bała się „głowa” a w zasadzie dumne ego. Obawiało się ono, że niezdany egzamin ujawni innym, że wcale nie jesteśmy tacy dobrzy lub że nieudane wystąpienie zaważy na tym jak oceniać będą nas inni. W całym tym zdarzeniu ciało mogłoby pozostać na totalnym chillout’cie a jednak zachowywało się zupełnie inaczej. Odebrało z umysłu uczucie strachu i zagrożenia. Natychmiast się spięło a żołądek skręcił w bolesnym uścisku. Następnie te odczucia przejął umysł i poczuł się jeszcze bardziej zagrożony i zestresowany. Tak oto zaczyna budować się spirala stresu.
Niestety tego typu reakcjami w naszym ciele kieruje jedna z prymitywnych części mózgu, która przedkłada szybkość działania nad dokładną interpretację sytuacji. Świetnie się to sprawdza w momencie niespodziewanego zagrożenia np. ataku tygrysa, natomiast obraca przeciwko nam kiedy mózg zinterpretuje wyimaginowane zagrożenie (np. egzamin) jako zagrożenie życia i tak samo jak w przypadku ataku drapieżnika odpali reakcję „walcz lub uciekaj”.
Zmień postawę a zmienisz nastrój
Jeśli jednak jesteśmy świadomi udziału ciała w budowaniu emocji, możemy dzięki niemu wpłynąć na nasz nastrój i samopoczucie. Kiedy jesteś przybity i smutny z pewnością się garbisz i pochylasz do przodu a Twoja klatka piersiowa się lekko zapada. Jeżeli w takiej chwili świadomie się wyprostujesz, jednocześnie odsuwając barki do tyłu, Twoja klatka piersiowa naturalnie się powiększy i „dumnie” wypnie do przodu. Wystarczy dosłownie moment, abyś poczuł zwiększenie energii i mały przypływ pozytywnego nastawienia. Zapewniam Cię, że umysł na pewno dostrzeże tę zmianę i poczuje bardziej pozytywne emocje. Skoro on poczuje się lepiej, teraz ciało odbierze ten impuls i jeszcze bardziej się odpręży a może nawet zrelaksuje. Jak chcesz podkręcić ten efekt – uśmiechnij się, nawet wtedy gdy nie masz na to ochoty. Takie sztuczne szczerzenie zębów w plastikowym uśmiechu także będzie dla umysłu pozytywnym sygnałem.
Pewnie teraz łatwo się domyślisz, dlaczego jedną z moich klientek, która na spotkaniu ze mną mówiła o psychicznym wycieńczeniu i opowiadając o tym zapadła się coraz bardziej w fotelu zabrałem na spacer, podczas którego kontynuowaliśmy tę sesję 🙂