„Potęga teraźniejszości” Eckhart Tolle to książka odnośnie, której uprzedzano mnie, że jej lektura zmieni moje życie, tak jak to uczyniła u większości moich znajomych. Co ciekawe, nie koniecznie trzeba się z nią zgadzać, ale mimo to tematy poruszane przez Eckharta Tolle i stawiane przez niego tezy i tak wybiją nas z rutynowego myślenia i dadzą nam nowe spojrzenie na nasze życie.
Nie jest to książka lekka, łatwa i przyjemna ale mimo to wciągająca i ukazująca iluzje i schematy zachowań nami rządzące oraz nieuzasadnioną dominację umysłu nad nami. Nawołuje do przebudzenia i świadomego bycia „tu i teraz” podczas gdy nasz umysł wciąż żywiąc się doświadczeniami przeszłości ucieka w przyszłość, za wszelką cenę odrywając nas od teraźniejszości:
„ Jeśli ktoś pójdzie do lekarza i powie, że słyszy w głowie jakiś głos, lekarz najprawdopodobniej odeśle go do psychiatry. Sęk w tym, że prawie ze wszystkimi ludźmi dzieje się coś bardzo podobnego: przez cały czas słyszą w głowie jakiś głos albo kilka głosów. Są to przejawy mimowolnych przejawów myślowych, które możemy w każdej chwili zatrzymać, ale nie zdajemy sobie z tego sprawy…
… Wewnętrzny mówca komentuje, snuje domysły, osądza, porównuje, narzeka, lubi, nie lubi i tak dalej. To, co mówi niekonieczne ma jakikolwiek związek z sytuacją, w której własnie się znajdujesz; może to być wspomnienie bliskiej lub dalekiej przeszłości, przymiarka do hipotetycznych przyszłych sytuacji lub fantazje na ich temat. Gdy w grę wchodzą przyszłe zdarzenia, wewnętrzny mówca często wyobraża sobie, że coś idzie nie po jego myśli, powodując fatalne skutki, popada wtedy w tak zwane zatroskanie….
…Nawet jeśli głos wewnętrzny mówi coś, co wyraźnie wiąże się z bieżącą sytuacją, interpretuje ją w kategoriach przeszłości. Dzieje się tak dlatego, że głosem tym przemawia ten aspekt twojego umysłu, który jest owocem gruntownej tresury, ukształtowany przez całą twoją przeszłość i przez zbiorową, odziedziczoną po przodkach umysłowość kulturową. Widzisz zatem i osądzasz teraźniejszość przez pryzmat czegoś co już przeminęło, uzyskujesz więc całkowicie wypaczony obraz. Nierzadko zdarza się, że głos wewnętrzny jest najgorszym wrogiem tego, w kim się gnieździ.”
Z tej książki wyniosłem bardzo dużo i po jej lekturze, jak wielu innych, nie jestem już tym samym człowiekiem co wcześniej. Nie, nie zwariowałem, nie poddałem się żadnym transom czy wierzeniom. Jedynie a może aż się tylko „przebudziłem”. Wbrew pozorom oznacza to wiele zmian i inne nastawienie do życia. Dwie najważniejsze dla mnie zmiany to:
- kiedy mam zrobić coś czego się obawiam lub czym się niepokoję – „wychodzę z siebie”, staję obok i przyglądam co mój umysł robi ze mną, na ile te lęki i obawy są wytworem umysłu a na ile rzeczywistej sytuacji,
- nauczyłem się aktywnie poddawać – oznacza to, że jeśli przydarza mi się coś niedobrego lub sprawy idą nie po mojej myśli nie trwonię energii na rozmyślanie jak do tego doszło, czemu los mnie tak doświadcza. Nie snuję rozważań na temat niesprawiedliwości życia bo to do niczego nie prowadzi i niczego nie zmienia. Zamiast tego akceptuję sytuację, przyglądam się jej i całą swoją uwagę kieruję na to w jaki najlepszy dla mnie sposób sobie z nią poradzić. Wtedy, gdy inni szukają winnych lub spalają się walcząc z nową sytuacją ja jestem już w drodze do jej rozwiązania. (więcej na ten temat w moim innym wpisie na blogu: tutaj)
Co odkryjesz Ty, w jaki sposób ta książka zmieni Twoje życie? Pewnie odkryjesz to tak do końca, kiedy ją przeczytasz. Mi pozostaje życzyć mądrego „przebudzenia”.
Książka jest mega i przeorała mi moje spojrzenie na życie. Podobnie jak Ty zapamiętałem lekcję o „poddawaniu się” i ten przykład z bagnem, który cytujesz na blogu Life Factory